niedziela, 3 kwietnia 2016

Podziękowania

Mega głupio mi o tym pisać, ale wena jak szybko przyszła, tak szybko odeszła. Nie mam żadnych pomysłów jak dalej rozwinąć to ff, poważnie. Poza tym nie potrafię pisać takich rzeczy o Dawidzie, o osobie, którą widuję co jakiś czas. No kurczę, ciężko mi byłoby potem spojrzeć mu w oczu po tym jak opisywałam scenę 18+ z Julką, pls... xD
Dlatego uznałam, że pisanie tego nie ma dłuższego sensu. Możecie mnie nienawidzić za to, wiem :c Ale pisanie ma sprawiać przyjemność, a nie być jakby "obowiązkiem". Mam nadzieję że mnie zrozumiecie po części.

Dziękuję za wszystkie ponad 6k wyświetleń, za każdy komentarz i za to, że po prostu byliście i miałam dla kogo pisać.

Aktualnie piszę ff o Luke'u z 5sos, czuję, że akurat to wypali, bo mam na to mega dużo pomysłów i pomimo tego, że napisałam tylko trzy rozdziały jak na razie strasznie się do niego zdążyłam przywiązać. Jakby ktoś chciał wpaść to zapraszam.


Dbajcie o siebie! :)) x Pamiętajcie, że zawsze możecie do mnie napisać jeśli byście chcieli (ale kto by chciał tbh), najlepiej w wiadomości prywatnej albo na Wattpadzie.


piątek, 19 lutego 2016

Drugi zwiastun!



Nie mogłam spać, więc zrobiłam drugi i mam nadzieję LEPSZY zwiastun :) dajcie znać w komentarzach jak (i czy w ogóle) Wam się podoba.

niedziela, 14 lutego 2016

6. Cześć Julia, miło Cię poznać.

Z trudem wydostałam się z jego silnego uścisku. Dawid musi ze mną porozmawiać? Boże, czym ja zawiniłam?

-Czego chcesz? - warknęłam.
-To bardzo ważne, ale nie może nas nikt słyszeć ani widzieć.
-To w takim razie... nie wiem... Poczekaj na mnie po lekcjach?
Skrzywił się, a następnie wybuchnął gardłowym śmiechem.
-Myślisz, że będę marnował swój czas na czekanie na ciebie? Mam o wiele lepsze rzeczy do roboty, niż spotykanie się z tobą.

Nieważne jak bardzo nienawidziłam tego człowieka i nieważne jak głęboko gdzieś miałam jego zdanie, jego słowa mnie zabolały. Jeśli spotykanie się ze mną uważa za marnowanie jego czasu, to dlaczego w ogóle musi ze mną rozmawiać? Dlaczego teraz tu koło mnie stoi? Przecież marnuje swój czas.

-Aha, rozumiem. Więc jeśli tak, to pozwól, że i ja nie będę marnowała swojego cennego czasu na pogaduszki z tobą. Żegnam. - odwróciłam się na pięcie i zbiegłam po schodach zostawiając zszokowanego chłopaka.

Jeśli on myśli, że jest jedyną osobą, która poświęca mi czas to się myli. A jeśli przeszkadzam mu, to niech mnie zostawi w spokoju. To największy dupek i egoista jakiego znam. Nie miałam zamiaru z nim więcej mieć nic wspólnego.

Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe, moje nozdrza od razu wypełnił nieznany mi zapach. Mama gotowała obiad? Wow, co ona robi w domu? 
Odstawiłam swoją torbę na podłogę i ściągnęłam buty. Powoli weszłam do kuchni i naprawdę, to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Moja mama stała przy blacie, w za dużym fartuchu, obierając ziemniaki. Ona, wiecznie chodząca w białych, sztywnych koszulach i czarnych spódnicach, z wymodelowanymi włosami, wyperfumowana tak, że czasem nie można było wziąć oddechu stojąc obok niej, teraz najwidoczniej gotowała obiad. Uniosłam brew skrzyżowałam ręce na piersiach.

-Wow, mamo, ty umiesz gotować? - w odpowiedzi dostałam piorunujące spojrzenie mamy.
-Nie, więc lepiej tego nie jedz, bo się jeszcze otrujesz. - nigdy nie słyszałam tyle sarkazmu z jej ust.
-Dlaczego w ogóle jesteś już w domu? Zazwyczaj kiedy wracam to cię nie ma, kiedy idę spać też cię nie ma i kiedy wstaję też cię nie ma. 
-Zwolniłam się, żeby przygotować tę obiadokolację. Zaprosiłam koleżankę z pracy do nas, więc jestem zmuszona coś przygotować.
-Aha.

Przez tą całą kolację, którą moja mama postanowiła zorganizować dla jakiejś koleżanki, byłam zmuszona do tego, żeby ubrać coś innego niż przylegające rurki. To znaczy, to wyszło z inicjatywy nie mojej, aczkolwiek mojej najlepszej mamy. Jaki to problem, żebym była ubrana w to, w czym czuję się swobodnie? W sukience będę miała skrępowane ruchy, a co gorsza nienawidzę swoich nóg, które najnormalniej w świecie będę musiała eksponować. Świetnie.
Zanim wybrałam coś, co jako tako mogłoby mi pasować, minęło sporo czasu, a mój pokój zniknął gdzieś pod stertami ubrań. Ostatecznie postawiłam na czarną, rozkloszowaną sukienkę. Mimo nalegań, błagań i próśb mamy nie zgodziłam się na wysokie szpilki. Zostałam w czarnych vansach, who cares? Wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż.
Kiedy zeszłam na dół wszystko było już przygotowane. Mama porozkładała talerze i sztućce. Na stole, w naczyniu żaroodpornym znajdował się kurczak. Ale szczerze, czego innego mogłam się spodziewać po mojej mamie? To tata zawsze gotował, a ona nie miała o tym bladego pojęcia. To okropne uczucie tęsknić za tatą. Miałam z nim o wiele lepszy kontakt niż z matką i oddałabym wszystko, aby móc z nim mieszkać. Nie musiałabym przynajmniej udawać kogoś, kim nie jestem.

-Wyglądasz grubo w tej sukience. - powiedziała, kiedy bezwiednie opadłam na sofę.

Dobrze wiedziałam jaką mam figurę, a moja matka wiedziała, że nad tym pracuję, a mimo to nadal potrafiła być taką zimną suką. Wiedziała też dobrze o tym, że mam z tego powodu kompleksy, zamiast mnie jakoś wspierać czy coś, jak zrobiłaby to inna mama, to potrafiła mi nieźle dopiec.

-Więc nie musiałaś zmuszać mnie do ubierania jej. - przewróciłam oczami i przeniosłam wzrok na ekran telefonu.
-Nie, to ty powinnaś się za siebie wziąć. Nie dziwię się, że nadal nie masz chłopaka.

Tego było już za wiele. Szczerze, miałam gdzieś jej zdanie, ale mimo to strasznie bolało. Nigdy się nie spodziewałam, że usłyszę takie słowa z ust własnej matki. Nigdy nie sprawiła mi żadnego komplementu, nigdy. Za to krytykowanie mnie, mojego zachowania, figury, ogólnie całokształtu wychodziło jej najlepiej.
Naprawdę nie chciałam wychodzić już z pokoju. Dochodziła 18, więc w każdej chwili mógł zadzwonić dzwonek do drzwi. Nie rozumiem po co mnie w to w ogóle zaangażowała. Sama ją zaprosiła, niech sama ją gości. Leżałam na łóżku i wcale nie martwiłam się tym, że moja sukienka była już cała wygnieciona. Nie jestem na wystawę, jestem u siebie w domu i mogę wyglądać tak, jak mi się podoba. 
Wraz z dźwiękiem dzwonka, mam krzyknęła z dołu, żebym już się ruszyła i tu zeszła. Chcąc uniknąć jej późniejszego narzekania, poprawiłam makijaż i delikatnie psiknęłam się perfumami. 
Byłam przygotowana na wszystko. Zeszłam powoli po schodach, do twarzy przykleiłam uśmiech. Kiedy znajdowałam się na wejściu do kuchni, serce prawie mi się zatrzymało, a następnie poczułam je dosłownie w gardle, jakby domagało się wyjścia. Przetarłam oczy z niedowierzenia. Co tu robi Dawid do kurwy? Wzięłam głęboki oddech, po czym pewniejszym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Byłam skrępowana i speszona, a moja sukienka wcale mi w tym nie pomagała. Przechodząc obok jego mamy rzuciłam szybko, ledwo słyszalnie "dzień dobry", po czym zajęłam miejsce na przeciwko Dawida. Chłopak swoim wzrokiem dosłownie mnie przewiercał, więc spuściłam głowę i zaczęłam bawić się materiałem sukienki. 

-Julia - syknęła mama - co ty robisz? Usiądź normalnie.
-Tak, bo całkiem nienormalnie siedzę - przewróciłam oczami i się wyprostowałam. 

Dawid uśmiechał się do mnie z drugiego końca stołu, a ja miałam ochotę stamtąd po prostu zwiać. Ile razy jeszcze będę powtarzała, jak bardzo go nienawidzę? Dlaczego matka nic nie wspomniała o tym, że jej koleżanka przytarga swojego syna ze sobą? Chwila, a może to jej partner, skoro Dawid każdego dnia ląduje z inną dziewczyną (ewentualnie kobietą..) w łóżku? Nieważne, nie wnikam. 
Nie miałam w ogóle ochoty na jedzenie, ale widząc spojrzenie mamy nałożyłam na swój talerz kurczaka i trochę ziemniaków. Tylko dla jej zadowolenia. Chociaż później i tak będzie mi wypominała, jak bardzo gruba jestem. 

-Julia, to jest Dawid. - matka teatralnie wskazała ręką na chłopaka.
-Cześć Julia, miło Cię poznać. - wyciągnął rękę w moją stronę. 

Poważnie? Czemu on musi być taki głupi? Niechętnie podałam mu rękę, którą on później delikatnie potrząsnął. Wow, i tak go nie lubię.
Kolacja wydawała mi się być wiecznością. Super tylko, że Dawid udaje, że mnie nie zna. Bardzo miło z jego strony. W sumie, mogłam powiedzieć, że przecież się znamy, czy coś. Ale przecież nie będę się pogrążać, bo pewnie odpowiedziałby coś w stylu "nie sądzę" i to ja wyszłabym na idiotkę. W każdym bądź razie, jego mama okazała się być naprawdę miłą i ciepłą osobą. Aż trudno było mi uwierzyć, że jest mamą Dawida. To kompletne przeciwieństwa. Ciekawe jak ona z nim wytrzymuje? Jak znosi to jego całe zachowanie, ciągłe imprezy, to że każdego dnia wraca upity do domu? Cóż, moja matka prawdopodobnie wyrzuciłaby mnie na wycieraczkę.


Przeeeepraszam za nieobecność, już do Was wróciłam :) x

sobota, 24 października 2015

5. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził

Przetarłam oczy i przeciągnęłam się. Wtedy już naprawdę wiedziałam, że ten chłopak nie ma nic lepszego do roboty w nocy, jak na przykład spanie. Byłam jednak ciekawa gdzie jedzie, więc postanowiłam nie opierać się tym razem i zgodziłam się wybrać się z nim. Wskoczyłam w czarne jeansy, na białą koszulkę założyłam szarą bluzę. Chwyciłam telefon w dłoń i najciszej jak potrafiłam otworzyłam drzwi, po czym bezszelestnie pokonałam piętnaście schodów na dół i znalazłam się na zewnątrz. Chłodnie powietrze uderzyło w moją twarz. Poczułam przenikliwe zimno na całym swoim ciele i wzdrygnęłam się. Nie było mowy, żebym wróciła się na górę z powrotem po kurtkę, ryzykowałabym tym, że obudzę mamę i nici z tego nocnego wypadu. Szybkim krokiem ruszyłam do samochodu Dawida i zajęłam miejsce pasażera. W środku moje nozdrza zaczął drażnić zapach jakichś perfum pomieszany z dymem tytoniowym. Zrobiło mi się duszno i postanowiłam otworzyć okno.
-Zamknij to okno - Dawid spojrzał w moją stronę.
-Gdybyś tutaj nie palił, nie musiałabym go otwierać. Jest mi duszno i niedobrze od tego zapachu, więc - uśmiechnęłam się.
Przewrócił oczami i mimo mojej woli zamknął okno od mojej strony. Skrzyżowałam ręce na piersiach i od razu zaczynałam żałować, że w ogóle tu jestem. Nie mogę nawet otworzyć okna? No super. 
-Będzie ci zimno - powiedział kiedy jechaliśmy pustą ulicą.
-Nie powinno cię to martwić.
-Nie martwi, tylko jestem pewien, że będziesz narzekała jak strasznie ci zimno, a to jest takie irytujące.
Westchnęłam i oparłam głowę o zaparowaną szybę. Zaczęłam kreślić na niej różne wzorki i kształty. Kątem oka mogłam zobaczyć Dawid wpatrującego się we mnie. Zaczęłam się denerwować, bo po pierwsze - nienawidzę gdy ktoś na mnie patrzy, a po drugie - Dawid powinien skupić się na drodze. Zignorowałam to jednak i wypełniłam pustą ciszę między nami.
-Gdzie jedziemy?
-Do miasta - na te słowa przewróciłam oczami.
-Poważnie? - skrzywiłam się - budzisz mnie w środku nocy, żeby zabrać mnie do miasta? Gdzieś gdzie chodzę codziennie? Ty chyba naprawdę uważasz mnie za jakąś aspołeczną osobę.
-O mój Boże, nie, nie uważam tak, nigdy nie powiedziałem ci nic takiego więc sobie nie dopowiadaj pewnych rzeczy, okej? - zacisnął ręce na kierownicy i skupił się na drodze - powiedziałem, że będzie fajnie, więc będzie.
-W takim razie to takiego będziemy tam robić? - wybuchnęłam śmiechem. Cała ta sytuacja zdawała mi się być strasznie komiczna i mimo, że próbowałam zachować poważną minę, kąciki moich ust co chwilę mimowolnie się unosiły. Jezu, do miasta chodzę każdego dnia i nie widzę w tym nic szczególnego.
-Przestań zadawać pytania, Julio - na te słowy wzdrygnęłam się. Nikt nigdy nie odmieniał mojego imienia w taki sposób, ani w żaden inny. 
Owijałam kosmyki włosów wokół palca i zastanawiałam się, co takiego wymyślił Kwiatkowski. W sumie, nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.
Po dziesięciu minutach Dawid zatrzymał samochód na podjeździe przed jakimś dużym domem. Spojrzałam na niego pytająco.
-Co? - wyciągnął kluczyki ze stacyjki - najpierw muszę załatwić jedną sprawę zanim pojedziemy do celu.
Wysiadł z samochodu, a ja nie czekając zrobiłam to samo. Wyciągał coś z bagażnika. 
-Pomożesz mi? - zapytał wychylając się tak, że byłam w stanie zobaczyć jedynie kawałek jego nażelowanych włosów.
W bagażniku było duże wiadro, lina i farby. Rozszerzyłam oczy na myśl o tym, co ten chłopak chce zrobić. Wzdrygnęłam się z powodu zimna, ale nie narzekałam, bo w głowie usłyszałam ponowie słowa Dawida. Przerzuciłam linę bokiem przez ramiona i cierpliwie czekałam, aż i Dawid wyciągnie wszystko z bagażnika. 
Obeszliśmy dom dookoła. Chłopak zbiegł po schodach w dół i znalazł się przed drzwiami, które zaraz po tym zwinnie je otworzył.
-Idziesz? - zwrócił się do mnie
-Nie zamierzam się komuś włamywać do domu, ty też nie powinieneś. Dla własnego dobra, i tak słyszałam, że masz wiele problemów - przewrócił oczami - nie rób tak, bo mnie denerwujesz kiedy tak robisz.
-Boże Julka, a pamiętasz może tego chłopaka, który obraził Cię, twierdząc, że masz grube uda?
Włożyłam ręce do kieszeni i pustym wzrokiem spojrzałam przed siebie.
-Skąd o tym wiesz?
-Byłem dokładnie za tobą. Ten kutas pożałuje, że te słowa w ogóle opuściły jego usta. 
Rozszerzyłam oczy i chciałam coś powiedzieć, ale głos Dawid znów mi w tym przeszkodził.
-To jego dom i chcę się na nim odegrać - uśmiechnął się - więc chodź, obiecuję, że nie będziemy mieć żadnych problemów, nikt nie usłyszy nawet, że weszliśmy do domu. Nikt mnie o to nie będzie podejrzewał, a Ciebie już tym bardziej. 
-Ale dl...
-Nie pytaj mnie już o nic Julka, bo tracimy czas. Chodź proszę cię, później ci odpowiem.
Zeszłam powoli po stromych schodach, wzięłam głęboki oddech. Poczułam zimną dłoń Dawida chwytającą moją. Chłopak pociągnął mnie za sobą. Przyłożył palec do moich ust, kiedy chciałam powiedzieć, że to co robimy jest cholernie nie na miejscu, bo ten chłopak po prostu miał rację. Bezszelestnie pokonaliśmy strony prowadzące z piwnicy na parter domku Igora (Dawid przedstawił mi go w taki sposób). Zdziwiło mnie to, jak dobrze Dawid znał ten dom. Natychmiastowo odnalazł jego pokój i zaczął pracę. Napełnił ogromne wiadro kolorowymi farbami, po czym podałam mu linę. Przymocował ją do rączki wiadra i zwinnie ulokował nad drzwiami od pokoju chłopaka. Uniosłam brew i z moich ust wydostał się cichy śmiech na myśl o tym, że Igor mógłby przyjść do szkoły w takim stanie. Dawid skarcił mnie spojrzeniem i zrozumiałam, że mój cichy śmiech był nie na miejscu, okej, rozumiem. Po skończonej pracy wyciągnął spray i napisał nim na drzwiach: "JESTEM JEBANYM KUTASEM". Po przeczytaniu tego zaśmiałam się ponownie, jednak tym razem nie spotkałam się z niezadowoleniem ze strony Dawida. Chłopak sam zaczął się cicho śmiać.

Po chwili siedzieliśmy już z powrotem w aucie.
-Źle się z tym czuję - powiedziałam opierając się o fotel i pocierając ręce - w sumie powiedział tylko prawdę i nie powinien być za to karany.
-Ja pierdolę - zacisnął usta w kreskę - posłuchaj mnie uważnie ten jeden jedyny raz okej? Niezależnie od tego jak bardzo mnie nie lubisz. Nikt nie będzie cię obrażał w taki sposób, ponieważ jesteś piękna i na to nie zasługujesz. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek Cię skrzywdził - włożył kluczyki do stacyjki i ponownie zaczęliśmy jechać.
-Czemu to robisz? - powiedziałam, a Dawid spojrzał na mnie pytająco
-Co takiego znowu robię?
-Mścisz się na jakimś chłopaku, tylko dlatego, że mnie "obraził?
-Bo cię lubię.
Poprawiłam się na fotelu i skupiłam na mijających domach za szybą. Musiałam usnąć. Poczułam delikatne potrząsanie moimi ramionami. Dawid był nade mną pochylony i z całych sił próbował mnie obudzić.
-Wreszcie.
Wygramoliłam się z samochodu. Od razu poczułam chłód przeszywający moje ciało i wzdrygnęłam się. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Ku mojemu zdziwieniu, znajdowaliśmy się przed wejściem na plażę. Cóż, myślałam, że jedziemy do miasta. Szliśmy przez ciemną uliczkę oświetloną jedynie przez nikłe światła latarni. Piasek tonami nasypywał mi się do vansów, jednak nie miałam zamiar ich ściągać. Co innego, gdyby było to lato, albo chociaż dzień, a nie środek nocy. Dawid szedł przede mną. Obserwowałam jego chudą sylwetkę, zastanawiając się, co ja tutaj z nim robię. Przecież prawie w ogóle się nie znamy. Dogoniłam go szybko i zatrzymałam się.
-Dawid, opowiedz mi coś o sobie.
Przeczesał ręką włosy i uniósł brew do góry.
-Po cooo? - przeciągnął
-Bo chcę się dowiedzieć coś o chłopaku, z którym jestem w nocy na plaży. Przecież się nie znamy nawet.
-No to jestem Dawid, mam 19 lat i nic mnie nie obchodzi. Nawet to, że się nie znamy - wzruszył ramionami. Ta, wszystko było mu obojętne, poważnie.
Przewróciłam oczami i zaczęłam za nim podążać. Usiadł na zimnym piasku blisko wody i czekał, aż ja zrobię to samo.
-Nie będę siadała, bo jest mi zimno, więc postoję.
Ściągnął swoją kurtkę i wyciągnął ją w moją stronę.
-Proszę.

Aw, to słodkie.

Nie, wcale nie jest słodkie.

-Dzięki - założyłam kurtkę, mimo, że była na mnie za duża o jakieś 5 rozmiarów. Usiadłam koło chłopaka i podkuliłam nogi. Fale obijały się o brzeg. Ogólnie wtedy jak na październik było strasznie zimno i nie wiem jakim cudem zgodziłam się na to, żeby z nim tu przyjechać. Dawid przerwał długą ciszę między nami.
-Jestem ciekawy reakcji Igora na farbę - wybuchnął śmiechem - on nie da rady tego zmyć i przyjdzie tak do szkoły.
-Albo nie przyjdzie - zauważyłam.
-Musi przyjść, chcę się z niego trochę pośmiać.
-Jesteś wredny.
-Zależy dla kogo, kochanie.

Czy on właśnie powiedział do mnie kochanie? ugh, spierdalaj.

Z każdym podmuchem wiatru było mi coraz zimniej i zaczęłam co jakiś czas drgać. Dawid oczywiście musiał to zauważyć. Spostrzegawczy bardzo, nie powiem. Objął mnie ramieniem, co zmusiło mnie do przesunięcia się w jego stronę. Szczerze mówiąc, podobało mi się. Czułam się bezpiecznie, czułam że kogoś obchodzę, a do tego - było mi cieplej. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę. Zatraciłam się w czasie, dochodziła już druga. Naprawdę nie chciałam stamtąd wracać, bo czułam się tak dobrze. Bałam się, że nigdy taka chwila może się nie powtórzyć. W sumie nawet nie wiedziałam dlaczego Dawid to robi. Dlaczego udaje, że się o mnie troszczy? Dlaczego zabiera ze sobą mnie? Mógł zabrać ze sobą każdą, ale dosłownie każdą dziewczynę. Przecież wszystkie do niego lecą. Był chamski, zarozumiały i oschły. Chyba że tylko dla mnie. Myślał tylko o sobie i nawet nie przejmował się innymi. Liczyło się tylko jego zdanie, którego nikt nie miał prawa podważyć.
-Wracajmy do domu - powiedziałam, mimo, że wcale nie chciałam wracać.
-Dlaczego? Myślałem, że dziewczyny lubią takie romantyczne rzeczy typu siedzenie na plaży w nocy w objęciach.
Wybuchnęłam śmiechem. NIE WSZYSTKIE.
-Lubią, ale nie wtedy kiedy jest tak zimno - wstałam i wyciągnęłam rękę do Dawida - proszę Cię, odwieź mnie do domu, bo zamarzam.
-Okej - podrapał się po głowie patrząc na mnie z dołu - ale chodź ze mną jeszcze gdzieś. Potem odstawię Cię do domu, obiecuję.
Przewróciłam oczami, jednak nie chciałam się z nim spierać i zgodziłam się. Poszliśmy na molo, które było oświetlone dosyć mocnymi światłami latarni. Nikogo tam nie było, no w sumie, jest środek nocy i każdy normalny o tej porze śpi. Szliśmy wzdłuż mola. Włożyłam ręce do kieszeni bluzy. Dawid zauważywszy mój gest, pociągnął moją prawą rękę wyciągając ją z kieszeni. Splótł ją ze swoją.
-Twoja ręka jest jak jedna trzecia mojej - zauważył lekko się uśmiechając.
Z początku chciałam wyrwać rękę z jego ręki, jednak darowałam sobie. W końcu, żyje się tylko raz i taka romantyczna sytuacja z tak naprawdę nieznanym mi chłopakiem mogła się więcej nie powtórzyć. Dawid miał naprawdę wielkie dłonie, kiedy złapał moją, dosłownie zniknęła w jego. Wolnym tempem podeszliśmy do końca mola, po czym zeszliśmy po schodach w dół i cóż, znajdowaliśmy się tak blisko wody..
-Tu przychodzę, kiedy chcę pobyć sam - puścił moją rękę i oparł się o betonowy murek - nie wiem czemu ale lubię to miejsce.
-Myślałam, że lubisz towarzystwo. Imprezy i tak dalej. Wiesz co mam na myśli.
-Lubię, ale to nie znaczy, że czasem nie potrzebuję pobyć w samotności. Nie myśl, że mój styl życia wyklucza rozmyślanie nad moim życiem.
Usiadłam na murek i skrzyżowałam ręce na piersiach. Dawid spochmurniał i wpatrywał się w wodę. Wyglądał jakby coś go gnębiło. Coś o czym chciałby powiedzieć, ale nie mógł. Wolałam jednak zatrzymać te myśli dla siebie i nie wypytywać go. Może tylko mi się zdawało.
Piętnaście minut później znajdowaliśmy się już w aucie. Dawid jak obiecał - wiózł mnie do domu. Byłam już naprawdę zmęczona i zmarznięta. Jedyne o czym marzyłam to gorąca herbata i ciepłe łóżko. Nie rozmawialiśmy ze sobą przez całą drogę. W sumie nawet nie miałam na to siły. Odpowiadałam Dawidowi kiwnięciem lub pokręceniem głowy, więc żadna z tego rozmowa.
Dojechaliśmy na miejsce. Pożegnałam się z Dawidem i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Miałam niecałe 3 godziny snu i rozważałam udawanie choroby lub coś w tym stylu, ale ostatecznie postanowiłam pójść do szkoły, żeby zobaczyć Igora zaskoczonego naszą niespodzianką.
-Julka czekaj! - obróciłam się i podeszłam do niego
-Booże, jestem zmęczona.
-Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną pojechać. Tak naprawdę pojechałem tam z myślą o tobie. Myślałem, że odmówisz. Dzięki jeszcze raz.
Chciałam coś wydukać, jednak Dawid zbliżył się do mnie i złączył nasze usta. Szybko się odsunęłam i rozszerzyłam oczy. Okej, całował mnie już nie raz, ale to całkowicie nie na miejscu.
-Nie Dawid, nie jesteśmy parą. Dobranoc - obróciłam się na pięcie i ruszyłam do domu.

Budzik zadzwonił o 6, a ja ledwo mogłam otworzyć oczy. Z powodu małej ilości snu bolała mnie głowa i miałam podkrążone oczy. Byłam zmuszona wykonać makijaż z dużym dodatkiem fluidu. Czułam, jakbym miała maskę na twarzy, haha, ale nieważne. Ważne, że wyglądałam dosyć przyzwoicie.
Ubrałam czarne spodnie, białą bluzę Adidas'a, a na nogi założyłam białe Force. Związałam włosy w niechlujnego koka i zbiegłam na dół po schodach.
-Mama? Czemu nie śpisz? - zapytałam zdziwiona widokiem mojej mamy o tak wczesnej porze
-Idę na wcześniejszą zmianę... Tak czy inaczej do domu wrócę około 23, zajmij się sobą.
Przewróciłam oczami. Mama pracowała codziennie do późna, niezależnie od tego, na którą godzinę szła do pracy.
-Boże, znowu zostanę sama. Dzięki mamo.
-Przepraszam. Ale nic na to nie poradzę!
W sumie, nie zależało to od mamy i niepotrzebnie się na nią złościłam. Zjadłam niecałą połowę miski płatków na mleku, wyszczotkowałam zęby. Ubrałam zieloną parkę i zarzuciłam plecak na plecy. Dzisiaj musiałam jechać do szkoły tramwajem, bo mama sama musiała wyszykować się do pracy. Biegłam z językiem na brodzie, aby zdążyć na tramwaj. W ostatniej chwili wpadłam do niego i zdyszana zajęłam miejsce przy drzwiach.

W szkole było... standardowo. Lekcje, potem lunch i znowu lekcje. Przerwy spędzałam z Dominiką i resztą paczki. O dziwo Dawid przyszedł do szkoły. Jednak ignorował mnie cały dzień, zaczęło mnie to denerwować i chyba dawałam po sobie poznać, że coś jest nie tak.
-Co ty taka wkurwiona? - zapytał Piotrek
-Ugh, nie jestem wkurwiona. Po prostu się nie wyspałam, nie mam humoru - przewróciłam oczami.
-Jasne, jasne - wtrąciła Dominika - coś z Dawidem mam rację?
Mimo, że znałyśmy się dosyć krótko, dziewczyna znała mnie na wylot. Miałam ochotę opowiedzieć jej o zdarzeniach poprzedniej nocy, jednak nie chciałam, żeby się o tym dowiedziała. Jej chore podejrzenia nasiliłyby się jeszcze bardziej i miałabym przejebane, więc.
Przed angielskim siedziałam pod klasą z Dominiką. W oddali usłyszałam głośnie śmiechy, wręcz ryki. Nie mogłam nic na to poradzić, ale wybuchnęłam śmiechem, kiedy na horyzoncie ukazał się Igor pomalowany tęczowymi farbami. Przez nasz korytarz przeszedł chichot, a siedząca obok mnie Dominika zwijała się ze śmiechu.
-O kurwa, jednorożec - wydusiła z siebie, na co ja ponownie wybuchnęłam falą śmiechu.
-Co się tak śmiejesz Lewandowska? Naprawdę to dla ciebie jest kurwa zabawne? - Igor stanął nade mną i wykrzywił się w fałszywym uśmiechu.
-Zgaduję, że powinnam teraz płakać z twojego powodu - uśmiechnęłam się
-Powinnaś.
-Spierdalaj stąd - usłyszałam, na co wszyscy się odwrócili. Dawid opierał się o ścianę ze skrzyżowanymi rękami. Igor podniósł się i spojrzał na chłopaka.
-No proszę, kogo my tu mamy, Kwiatkowski - zaśmiał się - bo co? Czy właśnie mi grozisz?
-Nie grożę, grzecznie proszę, abyś stąd zniknął. Zresztą powinieneś, zobacz jak wyglądasz.
-Bo nie wiek kurwa komu się zachciało żartów w moim domu, ale to ani trochę nie jest zabawne - przerwał - a może to twoja sprawka?
-Nie mów, że dziewczyny są grube, to może unikniesz takich niespodzianek - puścił mu oczko.
-Ah, więc stajesz w obronie jej? - wskazał na mnie palcem na co się wzdrygnęłam.
Wszyscy obserwowali to zajście, a ja modliłam się, by do czegoś gorszego nie doszło.
-Czy ktoś tak powiedział?
-Tylko ją nazwałem w taki sposób, więc... Zresztą, nigdy nie kłamię.
Myślę, że Igor nawet się nie zorientował, kiedy pięść Dawida znalazła się przy jego twarzy. Zachwiał się i zatrzymał opierając o ścianę.
-Czy ty mnie właśnie kurwa uderzyłeś?
-Tak, właśnie to zrobiłem - po tych słowach obrócił się na pięcie i zbiegł po schodach.
Igor spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się i pokazałam mu środkowy palec. Przewrócił oczami i trzymając się za nos opuścił korytarz.

-TO BYŁO TAKIE WOW - krzyknęła Dominika, kiedy Igor zniknął nam z oczu.
-Co? Proszę Cię, to było gówniane ze strony Dawida. Bo Igor nic mu nie zrobił, a ten go pobił. Boże.
-On to zrobił przez to, że Igor nazwał cię grubą! Oh no boże, znam Dawida już bardzo długo, serio, nie wstawiłby się za kogoś gdyby tej osoby nie lubił. Julka, mówię Ci, Dawid Cię bardzo, bardzo lubi. Nigdy nie interesował się żadną dziewczyną dłużej niż przez jedną noc. Zazwyczaj lądował z nią w łóżku, a na następny dzień starał się o tym zapomnieć. Poważnie Jula, zrób coś z tym! On naprawdę może coś do Ciebie czuć.
Przewróciłam oczami na te słowa i podniosłam swój plecak z podłogi. Za chwilę i tak miały zaczynać się lekcje, więc postanowiłam wrócić pod swoją klasę.
Schodząc po schodach wpadłam na kogoś. Na moje nieszczęście był to Dawid. Nie wiem czemu nieszczęście, ale po prostu nie miałam ochoty z nim się widzieć, ani rozmawiać... Próbowałam go wyminąć, jednak on był zwinniejszy. Złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy. Dosłownie zatopiłam się w jego brązowych tęczówkach, poważnie...
-Musimy pogadać - powiedział drżącym głosem.

środa, 7 października 2015

Przepraszam

Czuje sie tak glupio i beznadziejnie odkad nie dodalam zadnego rozdzialu... Mam poczucie winy i wiem, ze was zawiodlam. Ciagle mi cos wypadalo, odkladalam pisanie nowego rozdzialu na pozniej, a w rezultacie nigdy nie moglam zebrac sie i napisac cos dobrego. Jakos tydzien temu rozdzial byl juz gotowy, mialam tylko poprawic bledy i go opublikowac, pech chcial, ze PADL mi laptop. Wlaczylam go, a rozdzial zniknal, nie zapisal sie. Zabralam sie za pisanie na nowo, ale laptop co chwile mi sie resetowal i nic nie jestem w stanie na nim zrobic. Teraz pisze z telefonu i jest to bardzo niewygodne, wiec opcja pisania rozdzialow na tel odpada. Moze to brzmi slabo, ale mowie stuprocentowa prawde. Nie wiem, kiedy laptop bedzie naprawiony, jest mozliwosc, ze bedzie musial byc zakupiony nowy, wiec jestem jak na razie w kropce. Mam nadzieje ze to zrozumiecie... Przez jakis czas nie bedzie postow, bo nie mam warunkow do napisania. Ale to nie znaczy, ze zawieszam bloga. Mysle, ze kiedy tu wroce nadal bede miala dla kogo pisac. Przepraszam jeszcze raz za to co wyszlo. Wroce tu na pewno, z dlugimi rozdzialami pelnymi swietnych sytuacji, obiecuje xx

piątek, 11 września 2015

4. Ogólnie to jestem znudzonym nastolatkiem

Siemka, od razu chciałabym przeprosić Was za to, że nie dodawałam nowych rozdziałów bardzo, bardzo długo, ale nie mogłam znaleźć wolnego czasu. Miałam dodać post tydzień temu, ale wypadł mi wyjazd za granicę. W hotelu miało być wifi, ale przyszło co do czego to hasła nie było :) Więc nie dałabym rady dodać tego tak czy siak. W tygodniu miałam trochę zadań domowych i pierwszą naukę, co też nie pozwalało mi na napisanie porządnego rozdziału.
Teraz, kiedy zaczęła się szkoła, będę dodawała rozdziały w każdą sobotę tak, żeby było wszystko regularnie.
+ Dziękuję bardzo za 1700 wyświetleń. Cieszę się, że podoba Wam się to co piszę :) ♥
I oczywiście każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania.
___________________

W niedzielę pojechałam z mamą na Hel, żeby się zrelaksować przed rozpoczęciem nowej szkoły. Wróciłyśmy pod wieczór nieźle wymęczone całodziennym dreptaniem po mieście i plaży. Rozpakowałyśmy nasze zakupy, po czym zjadłyśmy kurczaka z sałatką na kolację. 
-Mamo, ja nie wiem gdzie jest ta szkoła - mama wykrzywiła się i zaśmiała
-Odwiozę cię jutro, ale wrócić będziesz musiała sama. Zresztą z tego co wiem będą chodzić tam z tobą twoi znajomi - powiedziała przeżuwając ostatni kęs kurczaka - więc trafisz do domu
-Boże mamo, nie mów z pełną buzią.

Omówiłyśmy jeszcze kilka spraw związanych z moją szkołą i pracą mamy. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że mama pracuje w jakiejś firmie i zajmuje się papierami. Miałam tyle zajęć na głowie, że nawet nie miałam okazji pogadać z własną mamą o jej pracy. 
-Teraz - odchrząknęłam - kiedy masz pracę siedzącą, będziesz potrzebowała więcej ruchu
-Sugerujesz mi coś?
-Nie, skąd, troszczę się o twoje zdrowie. Wiesz co? Będziemy biegać w weekendy, a nie chodzić na pizzę.
-Nie wierzę - mama rozszerzyła oczy - moja córka rezygnuje z cotygodniowego jedzenia pizzy w weekendy?
-Zobacz - wstałam i dotknęłam swoich ud - są strasznie grube, jestem w ogóle cała gruba, boże, koniec z pizzą. Wyjdzie nam to na zdrowie.

Ucałowałam mamę w policzek i wbiegłam po schodach na górę, do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i głęboko westchnęłam. Na myśl o nowej szkole przechodziły mnie ciarki. Bo ogólnie nie lubiłam zmian. Wolałam żyć spokojnie i w tym samym rytmie przez cały czas. Fakt, że mam chodzić do szkoły z Dominiką, Sarą czy Karoliną bardzo mnie ucieszył.Jednak w klasie, będę sama. Jestem najmłodsza, wszyscy są starsi ode mnie o trzy lata, więc za jakiś rok wyjdą ze szkoły, a wtedy to zostanę już zupełnie sama. Z drugiej strony prawdopodobnie Dawid chodzi do tej samej szkoły. Boże. Nie kontaktowałam się z nim od wczoraj (tragedia). Ale naprawdę, nic,zero, żadnego smsa, czy coś. Nie to, żeby mi to nie pasowało, bo chłopak znów zaczął działać mi na nerwy, ale zaczynał być coraz to bardziej dziwny. Najpierw mnie całuje, potem twierdzi, że nigdy nie umówiłby się ze mną na randkę, po czym zabiera mnie do kina, a potem się nie odzywa w ogóle. Nie rozumiałam go, poważnie.
Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i wyszczotkowałam zęby. Weszłam do łóżka i wciągnęłam laptopa na kolana. Sprawdziłam pocztę, Twittera i Facebooka. Popisałam z kilkoma przyjaciółmi z USA. Ponoć dużo się tam zmieniło, w sensie w szkole. Doszło kilka nowych osób do mojej starej klasy. Pisali mi że tęsknią za mną, że beze mnie to nie to samo. Sama za nimi tęskniłam. Zdążyłam przywyknąć do tych uśmiechniętych mordek. Co prawda, po wyjeździe do Stanów przykrzyło mi się za przyjaciółmi z Polski, jednak teraz wszyscy powyrastali, miałam 10 lat kiedy się wyprowadziliśmy, już nikt z nikim nie utrzymuje kontaktu, poważnie.
Przed snem poczytałam jeszcze parę stron książki. Powieki same mi opadały, napisałam jeszcze "dobranoc" na Twitterze, przykryłam się kołdrą po uszy i zasnęłam.


-Julia spóźnimy się, jeśli się nie ruszysz!
-Boże, mamo, dobra, już schodzę.
Przerzuciłam torbę przez ramię i wsunęłam bordowe vansy na stopy. Miałam na sobie czarne, obcisłe rurki, bordową, ciepłą bluzę i ciemnozieloną parkę. Wiatr wiał niesamowicie, rozwiewał ciemne kosmyki moich włosów. Chmury były na tyle ciemne i ciężkie, że mogłam bez problemu wywnioskować, że będzie wielka ulewa. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas. W głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli, a mój żołądek zawiązał się w supeł. Z każdym przebytym kilometrem serce biło mi coraz szybciej. Oparłam się o szybę i założyłam ręce na piersi.
Po około piętnastu minutach dojechałyśmy na miejsce. Szkoła była naprawdę ogromna, zbudowana z czerwonej cegły. Przed nią znajdował się wielki dziedziniec wyłożony kamieniem i gdzieniegdzie trawą. Pożegnałam się z mamą i ruszyłam w stronę bramy. W oddali spostrzegłam grupkę nastolatków. Mieli pozakładane kaptury na głowę, bo serio, wiatr nie dawał za wygraną i idąc czułam, jak bawi się mną i targa na boki. Usłyszałam kroki za sobą i się odwróciłam.
-Juuuulka! - krzyknęła Dominika i rzuciła się na moją szyję
-Heeej - przeciągnęłam i wypuściłam powietrze z ulgą
-Co masz pierwsze? - powiedziała zdyszanym głosem
-Historię...a ty?
-WOS, w ogóle, będę ci dzisiaj towarzyszyła cały dzień, żebyś się nie zgubiła w tej szkole, żeby cię nie staranowali chudzino - uśmiechnęła się szeroko
-O boże serio? Dziękuję.
-No więc - zaczęła iść, więc podbiegłam do niej - w jakiej sali masz historię? 39?
-Tak, powiedz, że masz lekcje gdzieś blisko. 
-Mamy lekcje w 40-stce, WOS i historia zawsze są blisko siebie, wiesz 
-Macie? Wy? Czyli kto? - zaczesałam ręką włosy za ucho
-No nie wierzę, że nie wiesz - zaśmiała się - cała nasza paczka, boże - powiedziała zirytowanym tonem
-Um, okej.
-Dawid też - puściła mi oczko
-Omójboże, dość - zdenerwowałam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi frontowych
-Tamtędy nie dojdziesz - usłyszałam za plecami 
-Dam sobie radę - rzuciłam

Miałam dość tego, że każdy swatał mnie z Dawidem. Nic mnie z tym chłopakiem nie łączyło, nie łączy i łączyć nie będzie. Pchnęłam ciężkie drzwi i znalazłam się na jakimś korytarzu. Po każdej stronie były blaszane szafki (też taką dostanę?), a na końcu znajdowały się schody prowadzące do szatni. Zbiegłam po nich w dół, dałam szatniarce kurtkę i wyszłam przed budynek szkoły, musiałam przyznać, że bez Dominiki sobie nie poradzę. Dostrzegłam ją w towarzystwie innych osób z paczki. 
-Cześć - przywitałam się z resztą osób
-Wiedziałam, że wrócisz, szkoła jest za duża, żebyś ją ogarnęła sama w pierwszym dniu. Gdzie zostawiłaś kurtkę?
-No w szatni, tam na końcu korytarza.
-Jesteś głupia - postukała się w czoło - mówiłam, że tamtędy nigdzie nie dojdziesz
-A jednak poradziłam sobie i doszłam do szatni - uśmiechnęłam się
-Tam się kurtek nie zostawia księżniczko - usłyszałam nad sobą, odwróciłam się i zobaczyłam kogo? Dawida oczywiście
-O to zostawmy ich samych - powiedziała Dominika, złapałam ją za nadgarstek
-Nie trzeba.
-Trzeba, tylko sama o tym nie wiesz - zaśmiała się - poczekaj na mnie po historii, babka od wosu zawsze nas przetrzymuje na przerwach, opowiem ci później trochę o nauczycielach i o szkolnych zdzirach, miłościach i tak dalej 
Odwróciłam się i założyłam włosy za uszy. Dawid ubrany był w czarne spodnie i czerwono-czarną koszulę w kratę. Ciarki mnie przechodziły, przecież ta koszula była taka cienka. Między nami panowała cisza, starałam się wyciszyć głosy nastolatków dookoła.
-Więc - czułam się już niezręcznie przez tą ciszę - w takim razie gdzie się zostawia kurtki?
-Chodź, pokażę ci - złapał mnie za rękę. Jego dłonie były takie ogromne, poważnie. I co dziwne, takie aksamitnie delikatne i....zimne. Szłam za nim, a on dalej trzymał moją rękę. Weszliśmy do budynku i podążaliśmy ku jakimś czarnym, blaszanym szafkom - takim jak te w tamtym korytarzu. Skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się w bardzo małym pomieszczeniu, gdzie znajdowało się na oko dziesięć szafek.
-Tutaj - uśmiechnął się i wyglądał na zadowolonego - tu masz zostawiać kurtkę. W tym miejscu też palimy, bo nie ma czujnika dymu. Pić nie polecam, bo i tak od ciebie wyczują, poza tym, masz chyba za mało lat - nienawidziłam jego uwag na temat mojego wieku
-Dzięki - powiedziałam oschle - ale ja nie mam tu swojej szafki. Aha, i bądź spokojny, nie zamierzam tutaj nic pić, ani palić.
-Zawsze możesz zostawić ją w mojej szafce. Żadne z nas nie widzi sensu w zapierdalaniu przez pół szkoły tylko po to, żeby wziąć kurtkę.
-Ale tu też jest daleko.
-Ale tu możesz zrobić więcej rzeczy - puścił mi oczko
-Ugh, jesteś głupi - szturchnęłam go w ramię - masz teraz wos prawda?
-Prawda - wyciągnął papierosa - a ty?
-Historię. Nie pal teraz, zaraz zaczyna się lekcja - na moje słowa wybuchnął śmiechem
-Chyba nie sądzisz, że wchodzę punktualnie na lekcje?
-Powinieneś, złotko - podniosłam torbę z ziemi i zadygotałam - boże, palą w tej szkole?
-Tylko zimą, jeszcze nie zaczął się sezon mrozów, więc ubieraj się cieplej - wyrzucił papierosa
-Okej, nie musisz się o mnie martwić
-Nie dbam o to - poprawił włosy - chodź na tę pieprzoną lekcję kujonie.
-Słucham? Co takiego?
-Nieważne już, idź przodem.

Dotarłam pod klasę z Dawidem człapającym za mną. Pogadałam jeszcze chwilę z Piotrkiem i Karoliną, a potem dołączyłam do mojej klasy. Było tam 11 chłopaków i 13 dziewcząt,a ja spośród wszystkich byłam najniższa i najgrubsza, jak taka parówka wśród kabanosów, boże.
Po dzwonku weszliśmy do klasy i zajęliśmy swoje miejsca. Usiadłam w trzeciej ławce od końca przy ścianie, sama. Pani profesor była w średnim wieku, miała jasne, kręcone włosy i okulary z grubymi szkiełkami na nosie. Była dosyć przy kości. Akurat tego dnia miała na sobie czarną bluzkę, szary sweterek i szarą spódnicę. Jej postać była dosyć niska, mogłabym powiedzieć, że mojego wzrostu.
-Dzień dobry klaso - miała głos aż przesłodzony - widzieliśmy się na poprzednich zajęciach, jednak dziś czeka was kolejna luźniejsza lekcja, ponieważ w waszym składzie pojawiła się nowa osoba, Julia Lewandowska! Julio, wstań proszę.
Czułam, że moje policzki oblewają się rumieńcem. Odsunęłam krzesło i wstałam. Wszystkie oczy odwróciły się w moją stronę, dziewczyny szeptały coś pomiędzy sobą, podobnie jak i chłopcy. 
-Julio, od dzisiaj będę twoją wychowawczynią. Plany uległy zmianom, ponieważ klasa Ic miała za dużo uczniów, dlatego przeniesiono cię do naszej klasy. Mam nadzieję, że szybko poznasz nowe osoby.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. 
-Chcesz siedzieć sama czy mogę się dosiąść? - usłyszałam z tyłu klasy. Jakaś dziewczyna, blondynka z zaplecionym kłosem opadającym na jej ramiona. Miała naprawdę długie włosy. Miała mocny makijaż, ale jak uczyła mnie mama "nie należy oceniać książki po okładce". A zresztą ja sama nie byłam już taką świętoszką.
-Jasne, że możesz.
-Dzięki za pozwolenie - zaśmiała się
Spakowała swoje rzeczy i przyszła do mojej ławki. Miała na sobie krótką, łososiową sukienkę i miętowe conversy. 
Pani profesor usiadła za biurkiem i zaczęła wypisywać coś na kartkach.
-Dzisiaj daję wam luz, ale to wyjątkowa sytuacja. - wzięła łyk kawy - od następnej lekcji bierzemy za solidną pracę.
Dziewczyna obok mnie spakowała książki i piórnik do plecaka po czym odwróciła się w moją stronę.
-Jestem Milla - uśmiechnęła się - jeśli nasłuchasz się różnych rzeczy o mnie typu, że jestem dziwką lub coś w tym stylu, to nie wierz w to, gorszych bajek ludzie z sopockiego liceum nie mogą sobie wymyślić.
-Um, ty już znasz moje imię - zapięłam bluzę, bo ktoś bardzo mądry otworzył okno - nie martw się, nie wierzę w stereotypy i nie oceniam ludzi na pierwszy rzut oka
-Cieszę się. Jeśli chcesz, mogę ci trochę opowiedzieć o nauczycielach
-Właściwie, miała to zrobić Dominika, ale ciebie z chęcią posłucham
Milka (tak na nią mówiłam) opowiedziała mi kilka słów o każdym z nauczycieli tak trochę w wersji humorystycznej. Podobało mi się jej poczucie humoru. Sprawiała wrażenie bardzo miłej i uprzejmej osoby. Cieszyłam się, że nie będę już całkiem sama w mojej nowej klasie.
Po lekcji poczekałam na Dominikę pod jej klasą. Przez ten korytarz przewijało się tysiące osób, co chwilę, poważnie. Traktowali mnie tak, jakby mnie tam nie było. Popychali i szturchali. Podszedł do mnie wysoki brunet, ubrany w szare dresy i czarną bluzę. Zaśmiał się patrząc na mnie z góry.
-Fajne uda świnko.
Na szczęście w tym samym momencie z sali wyszła klasa Dominiki i uniknęłam kontaktu wzrokowego z tym chłopakiem. Myślałam, że wszystko się ułożyło z tą szkołą. Jednak słowa chłopaka zabolały mnie bardzo, bardzo mocno i wróciłam do punktu wyjścia. Czułam się jak intruz w tej szkole i ciężko było mi ją nazwać "moją" szkołą. 
-Jak tam pierwsza lekcja? - zapytała Dominika kiedy się do mnie zbliżyła
-Była...luźna. Nic nie robiliśmy, a pani profesor Gałczyńska jest naprawdę miła, przedstawiła mnie klasie i ogólnie zrobiła nam luźną lekcję, ale powiedziała, że na następnych zajęciach bierzemy się ostro za pracę - zaśmiałam się - poznałam też taką dziewczynę, Millę, przysiadła się do mnie i jakoś znalazłyśmy wspólny język. Czy to prawda, że krąży wokół niej pełno stereotypów, że jest dziwką? - zapytałam
-Łooo, dziewczyno, masz jakiś słowotok - usłyszałam obok siebie. Sebastian szczerzył się od ucha do ucha 
-Lepiej mieć słowotok, niż nic nie mówić, przyznaj - wtrąciła Sara opierając się o ramię Sebastiana.
-Ugh, my tu rozmawiałyśmy, jakbyście nie widzieli - powiedziała zirytowana Dominika
-Dobra, dobra, już idziemy.
-A więc, luźna lekcja tak? To chyba tylko teraz, o mój boże, musiałaś zrobić na niej jakieś mega dobre wrażenie, poważnie, ona nigdy nie robi luźnych lekcji bez powodu.
-Serio? Masz z nią historię? - rozszerzyłam oczy
-Tak, jest jedyną nauczycielką historii w szkole, druga odeszła na emeryturę rok temu. Teraz uczy tylko Gałczyńska. Ale to dobrze - podrapała się po głowie - czasem zapomina o sprawdzeniu sprawdzianów czy kartkówek, więc potem możesz odmówić wstawienia tej oceny!
-Nieźle - zaśmiałam się

Minęło kilka lekcji i razem z Millą udałyśmy się na lunch na stołówkę. Ta szkoła strasznie przypominała mi szkołę w Stanach. Szafki, wielka szatnia, sala gimnastyczna, szwedzki stół na stołówce. Przesuwałyśmy się powoli w kolejce po jakieś jedzenie. Upatrzyłam sobie sałatkę z tuńczyka. Nałożyłam trochę na talerz i odeszłam od kolejki czekając na Millę.
-Idziesz ze mną przysiąść się do mojej paczki? - wskazałam na stolik, który przyjaciele już zajęli
-Boże, co? Nie! - widocznie była zdziwiona - to jest twoja paczka? Omójboże, poważnie? - kiwnęłam głową - Nie wierzę! To najpopularniejsza grupka osób w całej szkole, jak nie w mieście. Nigdy nie odważyłabym się do nich odezwać. A w szczególności do tego chłopaka w koszuli w kratę. To szkolny zły chłopiec.
-Jezu poważnie? Są naprawdę spoko i nigdy nie pomyślałabym o nich w taki sposób, że mogą być jacyś popularni czy coś. A ten, no, Dawid to zły chłopiec? Poważnie? - zaśmiałam się
-No, przecież mówię. Pali, pije, bierze narkotyki i w każdy weekend ląduje w łóżku z inną panienką.
Nie odpowiedziałam nic, zdawało mi się śmieszne to, co usłyszałam. Czyżbym zadawała się z jakąś popularną grupką? ŻE CO. To śmieszne.
Milla usiadła z jakimiś koleżankami, a ja dosiadłam się do mojej paczki. Postawiłam swoją tackę z sałatką na stole, uderzając przy tym o tackę Piotrka. Dawid spojrzał na mój talerz i się skrzywił przeżuwając swoje polędwiczki wołowe.
-Tuńczyk?-wskazał nożem na mój talerz
-Jak widać - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
-Myślę - zaczęła Domi - że powinniśmy dać wam więcej swobody i powinniście siedzieć tutaj razem, sami, bez nas.
-Zgadzam się - potwierdziła Sara - może coś między wami kwitnie - zaklaskała w ręce - a my tylko przeszkadzamy
-Ja-pier-do-le - wymówiłam sylabami - kiedy zrozumiecie, że nic pomiędzy nami nie ma i nie będzie?
-Nie byłbym tego taki pewien - powiedział Dawid z pewną buzią
-Oh, pieprzyć cię
-Uuuu - Sebastian zbliżył się do naszego stolika - kto kogo pieprzy?
-Julka mnie.
-Boże, jacy wy jesteście tępi - wybuchnęłam śmiechem 
Skończyliśmy nasz lunch i wróciliśmy na lekcje.
Po zajęciach udałam się do szatni po kurtkę, pamiętając, że jutro mam ją zanieść do szafki Dawida (co prawdopodobnie wywoła kolejne dziwne i bezpodstawne podejrzenia Dominiki i Sary). Muszę przyznać, że pierwszy dzień szkoły minął mi całkiem dobrze i chyba wkręciłam się w atmosferę. Już nie czułam się intruzem. Jednak słowa nieznanego mi bruneta brzmiały mi co chwilę w głowie. Serio, mimo, że cały czas mówię sobie, że jestem gruba i muszę schudnąć, nigdy nie usłyszałam tego od innych osób. A to sprawiło, że czułam się zmieszana z błotem. Jednak nie mogłam popsuć sobie tego idealnego, pierwszego dnia w szkole. Przechodząc przez korytarz złapała mnie Zuzia. Była cała czerwona i zdyszana.
-Julka, laska gdzie ty się podziewasz, szukam cię po całej szkole!
-Boże, byłam tylko po kurtkę.
-Wcale nie, tam też byłam i ciebie nie widziałam.
-Nie zostawiłam kurtki w waszym miejscu bez czujników dymu - rozszerzyła oczy
-Mniejsza, musisz zapisać się na jakieś zajęcia dodatkowe, bo inaczej nie zdasz do następnej klasy.
-Czy to jest konieczne? - zapytałam znudzonym głosem
-No tak, jeśli tego nie zrobisz to, jak powiedziałam, nie dostaniesz promocji do następnej klasy - złapała mnie za nadgarstek
-Gdzie mnie prowadzisz? - zaśmiałam się
-Pokazać ci, jakie masz zajęcia do wyboru. Musisz wybrać jakieś dwa różne, z różnych dziedzin.
-A ty na co się zapisałaś?
-Na gotowanie i sztukę, też się zapisz, będziemy chodzić razem - podrapałam się po czole i zmarszczyłam brwi
-Nie jestem tym zainteresowana - Zuzia zatrzymała się przed wielką tablicą korkową
-W takim razie wybierz coś stąd.
Zadarłam głowę do góry i wyczytałam wszystkie zajęcia dodatkowe. Było jakieś szycie, zajęcia artystyczne, gimnastyka, kółko astronomiczne, o boże, od wyboru do koloru. Jednak ja wybrałam zajęcia ze śpiewu, od zawsze uwielbiałam śpiewać. W Stanach uczęszczałam przez jakieś pół roku do chóru miejskiego, niestety problemy z gardłem zmusiły mnie do opuszczania prób, przez co zostałam wyrzucona stamtąd. Pani dała mi jeszcze jedną szansę, jednak już nie chciało mi się tam wracać. Drugim zajęciem, jakie wybrałam były zajęcia z pisania. W domu od czasu do czasu lubiłam sobie coś tam pisać na laptopie, więc w sumie, czemu nie.
Pożegnałam się z Zuzią, zarzuciłam kurtkę i ją zapięłam, po czym wyszłam przed budynek szkoły. Pogoda była okropna. Oprócz silnego wiatru i chłodnego powietrza, strugami lał się deszcz. Próbowałam się dodzwonić do mamy, żeby przyjechała po mnie. Miałam dosyć daleko do szkoły, z nie chciałam zmoknąć. Usiadłam na ławce i podkuliłam nogi. Było mi strasznie zimno, a nie miałam nawet jak wrócić. Wyciągnęłam telefon i grałam w Subway Surfers, kiedy obok mnie dosiadł się Dawid.
-Coooo tam? - zapytał
-Zajebiście, nie widać? -odpowiedziałam pytaniem z ironią w głosie
-Daj spokój, nie bądź dla mnie taka oschła i chamska. Jestem dla ciebie miły, a to zdarza się rzadko. Zapytaj swoich koleżanek z klasy. Każda jedna pcha mi się pod nogi, próbuje stać się zauważoną przeze mnie. Ale ja mam na nie wyjebane, poważnie. Nie jestem zainteresowany nimi. A skoro zainteresowałem się tobą, to powinnaś czuć się wyróżniona - uśmiechnął się
-Ty jesteś jakiś chory - schowałam telefon do kieszeni - masz strasznie wysoką samoocenę. Denerwują mnie tacy ludzie bardziej niż ktokolwiek inny. 
-Oh boże, akurat co do tej samooceny to się dużo mylisz. Mówię ci tylko prawdę.
Mruknęłam coś pod nosem, ale Dawid chyba tego nie usłyszał. Wyciągnął telefon i włączył jakąś grę. Teraz oprócz czerwono-czarnej koszuli w kratę miał jakąś szarą dresową bluzę.
-Dawid?
-Co?...
-Długo zamierzasz tutaj siedzieć obok mnie? Na tej samej ławce? Irytujesz mnie - uniósł brew
-Um, a masz czym wrócić?
-Czekam na mamę.
-Słyszałem z daleka, jak rzucasz przekleństwami, bo twoja mama nie odbierała.
-Nieładnie tak podsłuchiwać cudze rozmowy.
-Boże, to jest nieważne. Chodź, zawiozę cię.
Chciałam się trochę z nim podroczyć, ale z powodu, że było mi bardzo, bardzo zimno, darowałam sobie. Złapałam torbę i przerzuciłam przez ramię, po czym wstałam i ruszyłam za Dawidem. Chłopak złapał kaptur mojej kurtki i zarzucił mi na głowę.
-Boże, idź wolniej wielkoludzie! - krzyknęłam stawiając małe kroki za nim
Dotarliśmy na szkolny parking. Szybko wsiadłam do auta i po prostu trzęsłam się z zimna. Dawid miał jakiegoś drogiego Mercedesa, ale ja tam się nie znam. Ściągnęłam kaptur z głowy i poprawiłam włosy. 
-Co się tak stroisz? - kiedy wsiadł do samochodu, od razu poczułam jego intensywne perfumy
-Na pewno nie dla ciebie.
-A może powinnaś?
Nie odpowiedziałam już nic. Zapięłam pas i oparłam głowę o szybę. Dawid znów powtórzył swój ruch i położył swoją dłoń na moich udach. Nie oponowałam, skupiłam się na mijające budynki wokół nas. 
Dojechaliśmy po około piętnastu minutach. Dawid wjechał samochodem na podjazd. Po czym wysiadł i otworzył mi drzwi.
-Dzięki - rzuciłam
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu.
-Ej Julka, może masz ochotę wejść do mnie?
Spojrzałam na niego rozszerzając szeroko oczy.
-Jasne - boże, nie to chciałam powiedzieć.
Dawid odebrał ode mnie moją torbę i ruszył ku drzwiom wejściowym.
-A czy twoi rodzice nie będą mieć nic przeciwko?
-Nie dbam o to.

On ma na wszystko wylane...

Otworzył drzwi i wpuścił mnie przed sobą. Nie byłam pierwszy raz w jego domu, jednak wciąż robił na mnie wrażenie. Najwyraźniej nikogo w środku nie było. Dawid położył moją torbę na fotel, a sam udał się do kuchni i przyniósł dwie paczki chipsów. Rzucił jedną w moją stronę, złapałam ją, jednak nie zamierzałam zjeść.
-Zjedz to - powiedział oschłym tonem - zjadłaś dzisiaj bardzo mało na lunchu, dziewczyno, ty jesz coś w ogóle? 
-Jem - wykrzywiłam się - ale chipsów nie zamierzam jeść. Są zbyt kaloryczne. A mniej kalorii, to mniej zbędnych kilogramów.
-Co ty pieprzysz? - wsadził garść chipsów do buzi i zapił colą - widzisz, ja jem i jestem chudy
-Nie każdy ma tak dobrą przemianę materii jak ty, Dawid.
-Bla, bla, przestań. Chyba nie jesteś jedną z tym, które się głodzą, żeby schudnąć?
-Nie głodzę się, boże. Po prostu unikam niezdrowych i kalorycznych potraw, czy tam przekąsek, żeby stracić na wadze, bo jestem....gruba - przygryzłam wargę.
-Oh boże, jesteś piękna będąc taka, jak teraz.
CO ON WŁAŚNIE POWIEDZIAŁ?

Dawid skierował się na schody i wszedł na górę, a ja podreptałam za nim. Pierwszy raz byłam w jego pokoju. O dziwo, miał wysprzątany każdy kąt. Zastanawiałam się, czy to za jego sprawą, czy jego mamy?... Nieważne.
Usiadłam na jego łóżku i obserwowałam każdy jego ruch. Ściągnął bluzę i koszulę, a następnie spodnie.
-Co robisz? - zapytałam
-Ściągam ubrania - rzucił koszulę w moją stronę - nie widać?
-Ale tak przy mnie?
-Mam się ciebie wstydzić czy jak? Wiesz ile osób widziało mnie nago? Widocznie nie
-Fuu...
-Nie takie fu, jak sobie wyobrażasz - zaśmiał się - idę wziąć prysznic, poczekasz tu?
Skinęłam głową i wyciągnęłam telefon. Miałam ponad 400 wiadomości na konwersacji grupowej. Z ciekawości weszłam i sprawdziłam o czym piszą. Ale to co zobaczyłam przekroczyło wszelkie granice. Jak widać ja, Dawid i jego podwózka mnie do domu była hot tematem. Zdenerwowałam się i napisałam kilka słów. Zawsze, kiedy byłam zła, słowa wychodziły mi z ust jak na taśmie, poważnie.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i zobaczyłam Dawida. Miał na sobie jedynie biały ręcznik owinięty wokół pasa.
-Nie martw się, nie będę się tu przebierać - wyszczerzył zęby - no chyba, że chcesz.
Nie czekał nawet na moją odpowiedź (boże), wziął jakieś ubrania z szafy i wrócił do łazienki. Po chwili znów wrócił. Miał na sobie szary podkoszulek i czarne dresy. Rzucił się na łóżko i głęboko westchnął. Zrobiłam to samo. Muszę przyznać - jego łóżko to najwygodniejsze na jakim do tej pory leżałam.
-Serio uważasz, że jestem ładna? - mimowolnie zapytałam
-Jasne, że tak, czemu miałbym mówić na żarty?
-Może dlatego, żeby zrobiło mi się miło?
-Nie, nie zrobiłbym tak. Po co miałbym kogoś okłamywać. Pewnie tego o mnie nie wiesz, ale ja zawsze jestem szczery. I na trzeźwo, i po alkoholu i po innym gównie. 
-Um, okej.
Dawid podniósł się i wstał po papierosa. Wyjął jednego z paczki i zapalił. 
-Chcesz? - wyciągnął paczkę w moją stronę. Wzięłam go, po czym Dawid mi go podpalił. siedzieliśmy w jego pokoju, na jego łóżku, paląc papierosy. Chłopak postawił popielniczkę między nami.
Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, dopóki nie wypaliliśmy ich do końca. Dawid skrzyżował swoje chude, długie nogi i spojrzał mi w oczy, po czym założył mi włosy za ucho.
-Boże, jesteś taka śliczna. Ale martwi mnie jedno.
Czekał na moją odpowiedź, ale nie zamierzałam mu jej udzielić.
-Mianowicie to, że tak mało jesz. Wydaje mi się, że głodzisz się, aby zrzucić zbędne - oczywiście twoim zdaniem - kilogramy. Jesteś piękna taka, jak teraz. Nie potrzebujesz żadnej diety odchudzającej, czy coś w tym stylu, naprawdę.
-Naprawdę tak uważasz? Wiesz,nie żeby zależało mi na twojej opinii - zaśmiałam się - ale to miłe słyszeć takie słowa z usta chłopaka takiego jak ty.
-Czyli jakiego?
-No takiego wiesz - podrapałam się po głowie - który jest pożądany przez wiele dziewczyn.
-Daj spokój - wybuchnął śmiechem
-W ogóle, masz opinię szkolnego złego chłopca, wiedziałeś o tym?
-Jasne, że tak. I w żadnym wypadku nie jest to stereotyp.
-Oh.
Dawid przysunął się bliżej mnie. Złapał mnie za tył głowy, a już po chwili złączył nasze usta. Przybliżyłam się do niego i zaplotłam ręce wokół jego szyi. Pogłębiłam pocałunek, a Dawid tak jak parę dni temu, uśmiechnął mi się w usta. Wiedziałam, że podoba mu się, gdy nie odrywam się od niego. Dawid całował naprawdę dobrze. W sumie, całowałam się kiedyś tylko z Billy'm, kiedy mieszkałam jeszcze w Stanach, ale mieliśmy wtedy po 14 lat. Jednak nie zmienia to faktu, że uczucie, kiedy usta Dawida toczyły walkę z moimi, było naprawdę dobrym uczuciem.
Chłopak delikatnie ściągnął moją bluzę, a potem koszulkę. Czułam się dziwnie w samym staniku, ponieważ Dawid mógł dostrzec mój tłusty, gruby brzuch. Ale w tamtej chwili nie dbałam o to, dawno nie czułam się tak dobrze, poważnie. Oderwał swoje usta od moich, a następnie pochylił się nade mną i uśmiechnął się.
-Jesteś taka śliczna, Julka - powtórzył swoje słowa, po czym znów zaczął mnie całować.
-Dawid, kupiłam pi....O MÓJ BOŻE, CHOLERA
Dawid poderwał się, a ja zakryłam brzuch bluzą. 
-Ile razy ci kurwa powtarzałem, że masz pukać, zanim wejdziesz do mnie do pokoju?! - krzyknął
-Przepraszam! Nie wiedziałam, że jest u ciebie dziewczyna, Kupiłam pizzę i chciałam zawołać cię, żebyś przyszedł i zjadł.
-Nie mam ochoty, wybacz - zatrzasnął jej drzwi przed nosem.

Ubrałam szybko koszulkę i bluzę. Dawid chodził w kółko po pokoju z założonymi rękoma na kark. 
-Dawid...spokojnie, nic się nie stało
-Stało się! Niech się w końcu nauczy pukać do kurwy, może mam jej kartkę wywiesić?
-To jest twoja mama, nie powinieneś mówić do niej takim tonem. Gdyby nie ona, nie byłoby cię na świecie.
-I byłoby wtedy lepiej - podszedł do mnie i objął w talii, po czym "podrzucił" mnie, a ja owinęłam nogi wokół jego tułowia.
-Obiecaj mi coś. Będziesz więcej jadła. Jesteś taka chudziutka i leciutka...
-Jem dużo, naprawdę...
-Obiecaj.
-Obiecuję.
Dawid pocałował mnie raz jeszcze i pogładził po włosach. 
-Pójdę już - powiedziałam - mama się pewnie martwi.
Nie zatrzymywał mnie, został w pokoju, a ja zeszłam cicho po schodach. Podeszłam do jego mamy.
-Przepraszam za tą całą sytuację - zaczęłam nieśmiało
-Nic nie szkodzi - mimo wszystko widziałam w jej oczach smutek - to moja wina, powinnam była zapukać.

Szybko wróciłam do domu. Mamy jeszcze nie było, więc odgrzałam sobie lazanię w mikrofalówce. Obiecałam Dawidowi, że zacznę więcej jeść. Po obiedzie zrobiłam sobie maraton filmów, jednak przy którymś, nawet nie wiem którym, usnęłam. Kiedy się obudziłam za oknem było już ciemno, a filmy dawno się skończyły. Wzięłam szybko prysznic i wyszczotkowałam zęby. Wskoczyłam w piżamę i weszłam pod kołdrę. Zgasiłam lampkę i chciałam już usypiać. Kiedy ekran mojego telefonu się zaświecił. Byłam pewna, że to znów konwersacja, więc nie sprawdzałam co to za powiadomienie. Jednak po czasie zorientowałam się, że ją wyciszyłam. Sięgnęłam ręką po telefon.

Dawid: Wyjdź na balkon od swojego pokoju, proszę.

Wstałam szybko i zarzuciłam szlafrok, a na stopy wsunęłam kapcie. 
-Jestem! - krzyknęłam bezgłośnie
-Słuchaj Julka, jest taka sprawa, chcesz mieć niezapomnianą noc?
-Zależy co masz na myśli...- skrzywiłam się
-Na pewno nie to, o czym ty myślisz.
-Powiedz dokładniej, żebym wiedziała na co się piszę - zaśmiałam się
-Najprościej, a zarazem najdokładniej mówiąc - podrapał się po głowie - na taką nocną wycieczkę, ale obiecuję, że tego nie zapomnisz. Wiesz, ogólnie to jestem znudzonym nastolatkiem, więc tak czy inaczej zrobię to, co chciałem zrobić, ale jeśli daję ci taką propozycję, to chyba warto spróbować, co? - uśmiechnął się
-Daj mi chwilę.

piątek, 28 sierpnia 2015

3. Możesz się przytulić, jeśli będziesz się bała

-Ja po prostu chcę, żebyś była moja.
Rozszerzyłam oczy i od razu zabrzmiały mi w głowie słowa Dominiki. Westchnęłam głęboko i już chciałam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, kiedy na moje szczęście w drzwiach balkonowych pojawił się pijany Sebastian.
-A co tu się wyprawia? - wybełkotał po czym zatoczył się i uderzył głową o futrynę drzwi - ała.
-Musimy go zaprowadzić do pokoju, inaczej krzywdy sobie narobi - powiedział i podszedł do Sebastiana, owinął jego ramię wokół swojej szyi i spojrzał w moją stronę - pomożesz mi?
Podeszłam i zrobiłam to samo co Dawid. Zanieśliśmy go (z wielkim trudem) do pokoju gościnnego i położyliśmy na łóżku.
-Zostań tu z nim, zaraz przyjdę.
Kiwnęłam głową i spojrzałam na Sebastiana. Wystarczyła dosłownie chwila, żeby usnął. Boże, po cholerę tyle pić. Chyba nigdy to do mnie nie dotrze.
Dawid wrócił po paru minutach z plastikowym koszem w ręku. Postawił go na wysokości głowy Sebastiana.
-To tak na wszelki wypadek, gdyby się obudził i zachciałoby mu się wymiotować - wskazał palcem na kosz - dzięki temu nie pobrudzi mi wykładziny.
Zostawiliśmy go i wróciliśmy na dół. Ludzie spali wszędzie, gdzie się dało. Jedynie kilka osób gdzieniegdzie siedziało i jadło lub paliło papierosy, czy coś tam. Było już w pół do trzeciej, a przypomniało mi się, że obiecałam mamie, że wrócę po północy.

Ups, spóźnię się trochę bardzo.

Dawid wyszedł wcześniej tylnymi drzwiami nie odzywając się do mnie. Więc i ja nie miałam zamiaru iść do niego, żeby się pożegnać. Nalałam sobie ostatnią szklankę soku pomarańczowego (który zresztą uwielbiałam) i wyszłam przed dom. Byłam strasznie zmęczona. Kiedy mieszkałam w USA nie miałam w zwyczaju chodzić na imprezy do późna. Czasem ktoś zaprosił mnie na jakieś urodziny czy coś, ale nie na taką bezokazyjną imprezę. I szczerze mówiąc - pierwszy raz widziałam ludzi w takim stanie, poważnie.
Zadzwoniłam po taksówkę. Modliłam się, żeby przyjechała jak najszybciej, bo dygotałam z zimna. Boże, jak w tej Polsce jest zimno.

Kiedy wróciłam do domu, mama już spała, więc nie chciałam jej budzić. Miałam nadzieję, że nie będzie na mnie mocno zła. Wzięłam szybki prysznic i wyszczotkowałam zęby. Ubrałam piżamę i szybko wskoczyłam do łóżka. Sprawdziłam jeszcze telefon. Miałam ponad 400 nieprzeczytanych wiadomości z naszej konwersacji grupowej. Wysyłali tam jedynie zdjęcia jak się całują, palą, piją, obściskują i bóg wie co robią. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i przykryłam się kołdrą po uszy. Już zamykałam oczy, kiedy ekran mojego iPhone'a się zaświecił.

Nieznany: Podobało ci się dzisiaj?
Nieznany: Ps to ja Dawid
Julia: Fajnie to pojęcie względne. Chyba inaczej to rozumiemy.
Dawid: Oj no weź, nie lubię kiedy ludzie nie są zadowoleni z imprezy którą organizuję JA
Julia: Skąd masz mój numer?
Dawid: Dominika
Julia: Ugh, jestem zmęczona. Dobranoc
Dawid: Powinnaś być teraz u mnie, w moim łóżku
Julia: Nie schlebiaj sobie, że wszyscy wokół muszą wylądować z tobą w łóżku
Dawid: Niee, ale ty chciałabyś
Julia: Pieprzyć cię
Dawid: Chciałabyś :)
Dawid: Dobranoc księżniczko

Ugh, jaki on był irytujący... Tak czy inaczej, zasnęłam z uśmiechem na ustach.


Następnego dnia obudziła mnie mama. Mimo, że nic nie piłam poprzedniej nocy strasznie bolała mnie głowa i myślałam, że zaraz mi eksploduje. Mama kucnęła obok mojego łóżka i zacisnęła usta w kreskę. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku.
-Gdzie byłaś tak długo? - zapytała ostrym tonem
-No - ziewnęłam - na imprezie. Mówiłam przecież, że idę.
-Miałaś wrócić do domu po północy, czekałam do drugiej, a ciebie wciąż nie było. Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Po co masz ten telefon do cholery?! - podniosła głos
-Przepraszam. Tak wyszło, po prostu świetnie się bawiłam i zatraciłam się w czasie. Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.
-No ja myślę - wstała i strzepała spódnicę - idę do pracy. Wrócę prawdopodobnie w nocy lub wieczorem. Zależy jak się wyrobię. Zostawiłam ci w kuchni pieniądze, żebyś poszła coś zjeść.
Spojrzałam na mamę i uniosłam brew. Poważnie? Ona pracuje nawet w sobotę? Nie miałam siły na wykłócanie się z nią, więc kiwnęłam głową i pożegnałam się z nią. Po czym znów usnęłam.
Kiedy się obudziłam, zegar wskazywał dwunastą, więc zdecydowałam się wstać i ogarnąć się.
Umyłam włosy i zawinęłam w ręcznik. Ubrałam czarne legginsy, biały t-shirt i narzuciłam na to ciepłą fioletową bluzę. Wzięłam z półki telefon i usiadłam przed telewizorem w salonie. Oglądałam jakiś film podjadając co chwilę chipsy. Odpuściłam sobie spojrzenie na tabelę kalorii. Po prostu zjadłam coś bez martwienia się o to, że przybiorę na wadze. Ekran mojego telefonu zaświecił się ponownie.

Dawid: Wyjdź na taras.

BOŻE.

Głęboko westchnęłam. Założyłam na stopy czarne vansy i zarzuciłam parkę. Nie było mowy, że wyjdę na tą zimnicę w samej bluzie. Wyszłam na taras i za późno zorientowałam się, że nie zrobiłam makijażu, a moje włosy pokręcone są w każdą stronę.
Przed bramą stał Dawid oparty plecami o swój samochód. I to było takie wow, on ma własny samochód. W dłoni trzymał papierosa, jednak kiedy mnie zobaczył, wyrzucił go i zdeptał.

-Więc co jest takie ważne? - zapytałam sarkastycznie i skrzyżowałam ręce, bo, było mi tak zimno.
-Mam twoją ładowarkę. Zostawiłaś wczoraj u mnie.
-Pf, skąd wiesz, że jest moja? - zapytałam mimo, że byłam pewna, że jest to moja ładowarka, bo nie mogłam jej dzisiaj znaleźć.
-Podpisałaś ją - zaśmiał się.
-Zabawne - prychnęłam - możesz mi ją dać proszę?
Dawid przeszedł przez furtkę i wręczył mi ładowarkę. Miał na sobie czarne rurki, które opinały się na jego chudych, długich nogach (to uczucie, kiedy chłopak ma lepsze nogi niż ty...) i czerwoną, ciepłą (przynajmniej na taką wyglądała) bluzę.
-Omójboże jesteś taka mała - powiedział kiedy stanął bliżej mnie i górował nade mną
-Omójboże jesteś taki wielki...
-Ile ty masz wzrostu? - zaśmiał się głośno
-Boże, 153.
Rozszerzył oczy, ale po chwili na jego twarz wkradł się uśmieszek.
-Ale małe dziewczyny są takie słooooodkie - przeciągnął
Przybliżył się do mnie bardziej, po czym podniósł mnie, a ja mimowolnie owinęłam nogi wokół niego i skrzyżowałam ręce wokół jego szyi. Teraz nasze klatki piersiowe się stykały tak, jak wczoraj. Pachniał (pewnie drogimi) perfumami i dymem. Boże ten chłopak sprawiał, że miałam mieszane uczucia. Zbliżył swoją twarz do mojej, a następnie złączył nasze usta. W pierwszej chwili chciałam się oderwać, jednak to było takie dobre, że postanowiłam pogłębić pocałunek, a Dawid uśmiechnął mi się w usta. Omójboże, serio trwało to długo, ale minęło mi bardzo szybko. Odsunęliśmy się od siebie. Oboje mieliśmy opuchnięte usta, hahah.

Wow, całowałam się z chłopakiem, o którym nigdy nie pomyślałam, że będę się z całować. Wow.

-Nie jest ci zimno? - zapytał, kiedy odstawił mnie z powrotem na ziemię.
-Nie, już nie - uśmiechnęłam się, a on chyba źle to zrozumiał.
-W porządku, w takim razie, masz ochotę gdzieś pójść?
-Czyli...jakby randka? - spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem
-Ja i ty, hm? Nie jestem zainteresowany żadnymi randkami, w ogóle.

Zrobiło mi się smutno. Nie to, że chciałam iść z nim na randkę, bo powiedziałam to w żarcie, ale zabolało mnie to co powiedział. Zapięłam kurtkę i kiwnęłam głową.

-To może pójdziemy do kina lub coś? Zimno mi trochę - wzdrygnął się
-Jasne - powiedziałam cicho i przeczesałam ręką włosy.

Wzięłam pieniądze ze stołu i zamknęłam drzwi na klucz. Dawid już czekał na mnie w samochodzie.
Usiadłam obok niego na miejscu pasażera i zapięłam pas. Jechaliśmy w ciszy przez dłuższy czas. Oparłam głowę o fotel i głęboko odetchnęłam.

-Wszystko w porządku? - zapytał Dawid
-Tak, czemu pytasz?
-Jesteś jakaś smutna. Uśmiechnij się.
-Nie mam powodów - machnęłam ręką
-Uwierz mi, że masz - powiedział i położył rękę na moim udzie. Patrzył się na mnie, a ja czułam się niekomfortowo, bo, kurwa, jestem taka gruba. Boże, czemu zrobiłeś mnie beczką, a nie modeleczką, hehe.
-Skup się na drodze - pokazałam ręką przed siebie
-Jasne - zaśmiał się, a jego ręka pozostała w tym samym miejscu.

Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do kina i, na szczęście, było tam tak ciepło i przytulnie, że mogłam tam siedzieć wieczność. Wybraliśmy film "Obecność", więc siedziałam speszona przed salą. Przyjechaliśmy dużo wcześniej niż seans miał się zacząć.
Dawid oczywiście zapłacił za moje bilety, i popcorn, i colę... boże. Bogaci ludzie...

Wreszcie wpuścili nas na salę. Zajęliśmy swoje miejsca w ostatnim rzędzie i czekaliśmy aż rozpocznie się film. Byłam strasznie zdenerwowana, poważnie, boję się horrorów i CO JA DO KURWY TUTAJ ROBIĘ Z DAWIDEM KWIATKOWSKIM. Zaczęłam się trząść już na trailerach innych filmów, więc omójboże, nie wytrwam tego seansu.
Za każdym razem, kiedy była jakaś straszna scena krzyczałam na całą salę, a Dawid za każdym razem się śmiał.
-Możesz się nie śmiać? Ja się serio boję - powiedziałam poirytowana jego zachowaniem
-Boże, jesteś słodka kiedy tak krzyczysz hahah - spojrzałam na niego chłodnym wzrokiem, jednak było za ciemno, żeby mógł to zobaczyć.
-Słodka? - zapytałam - jesteś śmieszny, wiesz jak ja się boję...
-Możesz się przytulić, jeśli będziesz się bała.
Mimo, że nie wystraszyłam się wtedy, od razu położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on objął mnie ramieniem.
No, i już lepiej znosiłam każdą wyskakującą mordę na ekranie, ha ha.



komentujesz=motywujesz :(

Theme by Hanchesteria