piątek, 28 sierpnia 2015

3. Możesz się przytulić, jeśli będziesz się bała

-Ja po prostu chcę, żebyś była moja.
Rozszerzyłam oczy i od razu zabrzmiały mi w głowie słowa Dominiki. Westchnęłam głęboko i już chciałam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, kiedy na moje szczęście w drzwiach balkonowych pojawił się pijany Sebastian.
-A co tu się wyprawia? - wybełkotał po czym zatoczył się i uderzył głową o futrynę drzwi - ała.
-Musimy go zaprowadzić do pokoju, inaczej krzywdy sobie narobi - powiedział i podszedł do Sebastiana, owinął jego ramię wokół swojej szyi i spojrzał w moją stronę - pomożesz mi?
Podeszłam i zrobiłam to samo co Dawid. Zanieśliśmy go (z wielkim trudem) do pokoju gościnnego i położyliśmy na łóżku.
-Zostań tu z nim, zaraz przyjdę.
Kiwnęłam głową i spojrzałam na Sebastiana. Wystarczyła dosłownie chwila, żeby usnął. Boże, po cholerę tyle pić. Chyba nigdy to do mnie nie dotrze.
Dawid wrócił po paru minutach z plastikowym koszem w ręku. Postawił go na wysokości głowy Sebastiana.
-To tak na wszelki wypadek, gdyby się obudził i zachciałoby mu się wymiotować - wskazał palcem na kosz - dzięki temu nie pobrudzi mi wykładziny.
Zostawiliśmy go i wróciliśmy na dół. Ludzie spali wszędzie, gdzie się dało. Jedynie kilka osób gdzieniegdzie siedziało i jadło lub paliło papierosy, czy coś tam. Było już w pół do trzeciej, a przypomniało mi się, że obiecałam mamie, że wrócę po północy.

Ups, spóźnię się trochę bardzo.

Dawid wyszedł wcześniej tylnymi drzwiami nie odzywając się do mnie. Więc i ja nie miałam zamiaru iść do niego, żeby się pożegnać. Nalałam sobie ostatnią szklankę soku pomarańczowego (który zresztą uwielbiałam) i wyszłam przed dom. Byłam strasznie zmęczona. Kiedy mieszkałam w USA nie miałam w zwyczaju chodzić na imprezy do późna. Czasem ktoś zaprosił mnie na jakieś urodziny czy coś, ale nie na taką bezokazyjną imprezę. I szczerze mówiąc - pierwszy raz widziałam ludzi w takim stanie, poważnie.
Zadzwoniłam po taksówkę. Modliłam się, żeby przyjechała jak najszybciej, bo dygotałam z zimna. Boże, jak w tej Polsce jest zimno.

Kiedy wróciłam do domu, mama już spała, więc nie chciałam jej budzić. Miałam nadzieję, że nie będzie na mnie mocno zła. Wzięłam szybki prysznic i wyszczotkowałam zęby. Ubrałam piżamę i szybko wskoczyłam do łóżka. Sprawdziłam jeszcze telefon. Miałam ponad 400 nieprzeczytanych wiadomości z naszej konwersacji grupowej. Wysyłali tam jedynie zdjęcia jak się całują, palą, piją, obściskują i bóg wie co robią. Odłożyłam telefon na szafkę nocną i przykryłam się kołdrą po uszy. Już zamykałam oczy, kiedy ekran mojego iPhone'a się zaświecił.

Nieznany: Podobało ci się dzisiaj?
Nieznany: Ps to ja Dawid
Julia: Fajnie to pojęcie względne. Chyba inaczej to rozumiemy.
Dawid: Oj no weź, nie lubię kiedy ludzie nie są zadowoleni z imprezy którą organizuję JA
Julia: Skąd masz mój numer?
Dawid: Dominika
Julia: Ugh, jestem zmęczona. Dobranoc
Dawid: Powinnaś być teraz u mnie, w moim łóżku
Julia: Nie schlebiaj sobie, że wszyscy wokół muszą wylądować z tobą w łóżku
Dawid: Niee, ale ty chciałabyś
Julia: Pieprzyć cię
Dawid: Chciałabyś :)
Dawid: Dobranoc księżniczko

Ugh, jaki on był irytujący... Tak czy inaczej, zasnęłam z uśmiechem na ustach.


Następnego dnia obudziła mnie mama. Mimo, że nic nie piłam poprzedniej nocy strasznie bolała mnie głowa i myślałam, że zaraz mi eksploduje. Mama kucnęła obok mojego łóżka i zacisnęła usta w kreskę. Przetarłam oczy i usiadłam na łóżku.
-Gdzie byłaś tak długo? - zapytała ostrym tonem
-No - ziewnęłam - na imprezie. Mówiłam przecież, że idę.
-Miałaś wrócić do domu po północy, czekałam do drugiej, a ciebie wciąż nie było. Nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Po co masz ten telefon do cholery?! - podniosła głos
-Przepraszam. Tak wyszło, po prostu świetnie się bawiłam i zatraciłam się w czasie. Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.
-No ja myślę - wstała i strzepała spódnicę - idę do pracy. Wrócę prawdopodobnie w nocy lub wieczorem. Zależy jak się wyrobię. Zostawiłam ci w kuchni pieniądze, żebyś poszła coś zjeść.
Spojrzałam na mamę i uniosłam brew. Poważnie? Ona pracuje nawet w sobotę? Nie miałam siły na wykłócanie się z nią, więc kiwnęłam głową i pożegnałam się z nią. Po czym znów usnęłam.
Kiedy się obudziłam, zegar wskazywał dwunastą, więc zdecydowałam się wstać i ogarnąć się.
Umyłam włosy i zawinęłam w ręcznik. Ubrałam czarne legginsy, biały t-shirt i narzuciłam na to ciepłą fioletową bluzę. Wzięłam z półki telefon i usiadłam przed telewizorem w salonie. Oglądałam jakiś film podjadając co chwilę chipsy. Odpuściłam sobie spojrzenie na tabelę kalorii. Po prostu zjadłam coś bez martwienia się o to, że przybiorę na wadze. Ekran mojego telefonu zaświecił się ponownie.

Dawid: Wyjdź na taras.

BOŻE.

Głęboko westchnęłam. Założyłam na stopy czarne vansy i zarzuciłam parkę. Nie było mowy, że wyjdę na tą zimnicę w samej bluzie. Wyszłam na taras i za późno zorientowałam się, że nie zrobiłam makijażu, a moje włosy pokręcone są w każdą stronę.
Przed bramą stał Dawid oparty plecami o swój samochód. I to było takie wow, on ma własny samochód. W dłoni trzymał papierosa, jednak kiedy mnie zobaczył, wyrzucił go i zdeptał.

-Więc co jest takie ważne? - zapytałam sarkastycznie i skrzyżowałam ręce, bo, było mi tak zimno.
-Mam twoją ładowarkę. Zostawiłaś wczoraj u mnie.
-Pf, skąd wiesz, że jest moja? - zapytałam mimo, że byłam pewna, że jest to moja ładowarka, bo nie mogłam jej dzisiaj znaleźć.
-Podpisałaś ją - zaśmiał się.
-Zabawne - prychnęłam - możesz mi ją dać proszę?
Dawid przeszedł przez furtkę i wręczył mi ładowarkę. Miał na sobie czarne rurki, które opinały się na jego chudych, długich nogach (to uczucie, kiedy chłopak ma lepsze nogi niż ty...) i czerwoną, ciepłą (przynajmniej na taką wyglądała) bluzę.
-Omójboże jesteś taka mała - powiedział kiedy stanął bliżej mnie i górował nade mną
-Omójboże jesteś taki wielki...
-Ile ty masz wzrostu? - zaśmiał się głośno
-Boże, 153.
Rozszerzył oczy, ale po chwili na jego twarz wkradł się uśmieszek.
-Ale małe dziewczyny są takie słooooodkie - przeciągnął
Przybliżył się do mnie bardziej, po czym podniósł mnie, a ja mimowolnie owinęłam nogi wokół niego i skrzyżowałam ręce wokół jego szyi. Teraz nasze klatki piersiowe się stykały tak, jak wczoraj. Pachniał (pewnie drogimi) perfumami i dymem. Boże ten chłopak sprawiał, że miałam mieszane uczucia. Zbliżył swoją twarz do mojej, a następnie złączył nasze usta. W pierwszej chwili chciałam się oderwać, jednak to było takie dobre, że postanowiłam pogłębić pocałunek, a Dawid uśmiechnął mi się w usta. Omójboże, serio trwało to długo, ale minęło mi bardzo szybko. Odsunęliśmy się od siebie. Oboje mieliśmy opuchnięte usta, hahah.

Wow, całowałam się z chłopakiem, o którym nigdy nie pomyślałam, że będę się z całować. Wow.

-Nie jest ci zimno? - zapytał, kiedy odstawił mnie z powrotem na ziemię.
-Nie, już nie - uśmiechnęłam się, a on chyba źle to zrozumiał.
-W porządku, w takim razie, masz ochotę gdzieś pójść?
-Czyli...jakby randka? - spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem
-Ja i ty, hm? Nie jestem zainteresowany żadnymi randkami, w ogóle.

Zrobiło mi się smutno. Nie to, że chciałam iść z nim na randkę, bo powiedziałam to w żarcie, ale zabolało mnie to co powiedział. Zapięłam kurtkę i kiwnęłam głową.

-To może pójdziemy do kina lub coś? Zimno mi trochę - wzdrygnął się
-Jasne - powiedziałam cicho i przeczesałam ręką włosy.

Wzięłam pieniądze ze stołu i zamknęłam drzwi na klucz. Dawid już czekał na mnie w samochodzie.
Usiadłam obok niego na miejscu pasażera i zapięłam pas. Jechaliśmy w ciszy przez dłuższy czas. Oparłam głowę o fotel i głęboko odetchnęłam.

-Wszystko w porządku? - zapytał Dawid
-Tak, czemu pytasz?
-Jesteś jakaś smutna. Uśmiechnij się.
-Nie mam powodów - machnęłam ręką
-Uwierz mi, że masz - powiedział i położył rękę na moim udzie. Patrzył się na mnie, a ja czułam się niekomfortowo, bo, kurwa, jestem taka gruba. Boże, czemu zrobiłeś mnie beczką, a nie modeleczką, hehe.
-Skup się na drodze - pokazałam ręką przed siebie
-Jasne - zaśmiał się, a jego ręka pozostała w tym samym miejscu.

Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do kina i, na szczęście, było tam tak ciepło i przytulnie, że mogłam tam siedzieć wieczność. Wybraliśmy film "Obecność", więc siedziałam speszona przed salą. Przyjechaliśmy dużo wcześniej niż seans miał się zacząć.
Dawid oczywiście zapłacił za moje bilety, i popcorn, i colę... boże. Bogaci ludzie...

Wreszcie wpuścili nas na salę. Zajęliśmy swoje miejsca w ostatnim rzędzie i czekaliśmy aż rozpocznie się film. Byłam strasznie zdenerwowana, poważnie, boję się horrorów i CO JA DO KURWY TUTAJ ROBIĘ Z DAWIDEM KWIATKOWSKIM. Zaczęłam się trząść już na trailerach innych filmów, więc omójboże, nie wytrwam tego seansu.
Za każdym razem, kiedy była jakaś straszna scena krzyczałam na całą salę, a Dawid za każdym razem się śmiał.
-Możesz się nie śmiać? Ja się serio boję - powiedziałam poirytowana jego zachowaniem
-Boże, jesteś słodka kiedy tak krzyczysz hahah - spojrzałam na niego chłodnym wzrokiem, jednak było za ciemno, żeby mógł to zobaczyć.
-Słodka? - zapytałam - jesteś śmieszny, wiesz jak ja się boję...
-Możesz się przytulić, jeśli będziesz się bała.
Mimo, że nie wystraszyłam się wtedy, od razu położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on objął mnie ramieniem.
No, i już lepiej znosiłam każdą wyskakującą mordę na ekranie, ha ha.



komentujesz=motywujesz :(

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;) Czekam na kolejny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;) Czekam na kolejny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie! Czekam na kolejne. Mam nadzieje że pojawią się szybko *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz dłuższe rozdziały, ledwo zaczyna się coś dziać i się kończy XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dwa poprzednie były dłuższe, więc... tego nie mogłam napisać dłuższego, bo chciałam podzielić to na dwie części.

      Usuń
  5. Świetnie piszesz *o* Kiedy następny bo nie mogę się doczekać haha :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Myśle ze dodam w poniedziałek lub wtorek. Miałam dodać w piątek ale wypadł mi wyjazd za granice, wiec nawet nie miałam internetu żeby dodać. Więcej informacji podam w następnym poście ;)

      Usuń
  7. Jak naraxie super, czekam na nastepne rozdzialy :D

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria