piątek, 11 września 2015

4. Ogólnie to jestem znudzonym nastolatkiem

Siemka, od razu chciałabym przeprosić Was za to, że nie dodawałam nowych rozdziałów bardzo, bardzo długo, ale nie mogłam znaleźć wolnego czasu. Miałam dodać post tydzień temu, ale wypadł mi wyjazd za granicę. W hotelu miało być wifi, ale przyszło co do czego to hasła nie było :) Więc nie dałabym rady dodać tego tak czy siak. W tygodniu miałam trochę zadań domowych i pierwszą naukę, co też nie pozwalało mi na napisanie porządnego rozdziału.
Teraz, kiedy zaczęła się szkoła, będę dodawała rozdziały w każdą sobotę tak, żeby było wszystko regularnie.
+ Dziękuję bardzo za 1700 wyświetleń. Cieszę się, że podoba Wam się to co piszę :) ♥
I oczywiście każdy komentarz motywuje mnie do dalszego pisania.
___________________

W niedzielę pojechałam z mamą na Hel, żeby się zrelaksować przed rozpoczęciem nowej szkoły. Wróciłyśmy pod wieczór nieźle wymęczone całodziennym dreptaniem po mieście i plaży. Rozpakowałyśmy nasze zakupy, po czym zjadłyśmy kurczaka z sałatką na kolację. 
-Mamo, ja nie wiem gdzie jest ta szkoła - mama wykrzywiła się i zaśmiała
-Odwiozę cię jutro, ale wrócić będziesz musiała sama. Zresztą z tego co wiem będą chodzić tam z tobą twoi znajomi - powiedziała przeżuwając ostatni kęs kurczaka - więc trafisz do domu
-Boże mamo, nie mów z pełną buzią.

Omówiłyśmy jeszcze kilka spraw związanych z moją szkołą i pracą mamy. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że mama pracuje w jakiejś firmie i zajmuje się papierami. Miałam tyle zajęć na głowie, że nawet nie miałam okazji pogadać z własną mamą o jej pracy. 
-Teraz - odchrząknęłam - kiedy masz pracę siedzącą, będziesz potrzebowała więcej ruchu
-Sugerujesz mi coś?
-Nie, skąd, troszczę się o twoje zdrowie. Wiesz co? Będziemy biegać w weekendy, a nie chodzić na pizzę.
-Nie wierzę - mama rozszerzyła oczy - moja córka rezygnuje z cotygodniowego jedzenia pizzy w weekendy?
-Zobacz - wstałam i dotknęłam swoich ud - są strasznie grube, jestem w ogóle cała gruba, boże, koniec z pizzą. Wyjdzie nam to na zdrowie.

Ucałowałam mamę w policzek i wbiegłam po schodach na górę, do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i głęboko westchnęłam. Na myśl o nowej szkole przechodziły mnie ciarki. Bo ogólnie nie lubiłam zmian. Wolałam żyć spokojnie i w tym samym rytmie przez cały czas. Fakt, że mam chodzić do szkoły z Dominiką, Sarą czy Karoliną bardzo mnie ucieszył.Jednak w klasie, będę sama. Jestem najmłodsza, wszyscy są starsi ode mnie o trzy lata, więc za jakiś rok wyjdą ze szkoły, a wtedy to zostanę już zupełnie sama. Z drugiej strony prawdopodobnie Dawid chodzi do tej samej szkoły. Boże. Nie kontaktowałam się z nim od wczoraj (tragedia). Ale naprawdę, nic,zero, żadnego smsa, czy coś. Nie to, żeby mi to nie pasowało, bo chłopak znów zaczął działać mi na nerwy, ale zaczynał być coraz to bardziej dziwny. Najpierw mnie całuje, potem twierdzi, że nigdy nie umówiłby się ze mną na randkę, po czym zabiera mnie do kina, a potem się nie odzywa w ogóle. Nie rozumiałam go, poważnie.
Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i wyszczotkowałam zęby. Weszłam do łóżka i wciągnęłam laptopa na kolana. Sprawdziłam pocztę, Twittera i Facebooka. Popisałam z kilkoma przyjaciółmi z USA. Ponoć dużo się tam zmieniło, w sensie w szkole. Doszło kilka nowych osób do mojej starej klasy. Pisali mi że tęsknią za mną, że beze mnie to nie to samo. Sama za nimi tęskniłam. Zdążyłam przywyknąć do tych uśmiechniętych mordek. Co prawda, po wyjeździe do Stanów przykrzyło mi się za przyjaciółmi z Polski, jednak teraz wszyscy powyrastali, miałam 10 lat kiedy się wyprowadziliśmy, już nikt z nikim nie utrzymuje kontaktu, poważnie.
Przed snem poczytałam jeszcze parę stron książki. Powieki same mi opadały, napisałam jeszcze "dobranoc" na Twitterze, przykryłam się kołdrą po uszy i zasnęłam.


-Julia spóźnimy się, jeśli się nie ruszysz!
-Boże, mamo, dobra, już schodzę.
Przerzuciłam torbę przez ramię i wsunęłam bordowe vansy na stopy. Miałam na sobie czarne, obcisłe rurki, bordową, ciepłą bluzę i ciemnozieloną parkę. Wiatr wiał niesamowicie, rozwiewał ciemne kosmyki moich włosów. Chmury były na tyle ciemne i ciężkie, że mogłam bez problemu wywnioskować, że będzie wielka ulewa. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas. W głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli, a mój żołądek zawiązał się w supeł. Z każdym przebytym kilometrem serce biło mi coraz szybciej. Oparłam się o szybę i założyłam ręce na piersi.
Po około piętnastu minutach dojechałyśmy na miejsce. Szkoła była naprawdę ogromna, zbudowana z czerwonej cegły. Przed nią znajdował się wielki dziedziniec wyłożony kamieniem i gdzieniegdzie trawą. Pożegnałam się z mamą i ruszyłam w stronę bramy. W oddali spostrzegłam grupkę nastolatków. Mieli pozakładane kaptury na głowę, bo serio, wiatr nie dawał za wygraną i idąc czułam, jak bawi się mną i targa na boki. Usłyszałam kroki za sobą i się odwróciłam.
-Juuuulka! - krzyknęła Dominika i rzuciła się na moją szyję
-Heeej - przeciągnęłam i wypuściłam powietrze z ulgą
-Co masz pierwsze? - powiedziała zdyszanym głosem
-Historię...a ty?
-WOS, w ogóle, będę ci dzisiaj towarzyszyła cały dzień, żebyś się nie zgubiła w tej szkole, żeby cię nie staranowali chudzino - uśmiechnęła się szeroko
-O boże serio? Dziękuję.
-No więc - zaczęła iść, więc podbiegłam do niej - w jakiej sali masz historię? 39?
-Tak, powiedz, że masz lekcje gdzieś blisko. 
-Mamy lekcje w 40-stce, WOS i historia zawsze są blisko siebie, wiesz 
-Macie? Wy? Czyli kto? - zaczesałam ręką włosy za ucho
-No nie wierzę, że nie wiesz - zaśmiała się - cała nasza paczka, boże - powiedziała zirytowanym tonem
-Um, okej.
-Dawid też - puściła mi oczko
-Omójboże, dość - zdenerwowałam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi frontowych
-Tamtędy nie dojdziesz - usłyszałam za plecami 
-Dam sobie radę - rzuciłam

Miałam dość tego, że każdy swatał mnie z Dawidem. Nic mnie z tym chłopakiem nie łączyło, nie łączy i łączyć nie będzie. Pchnęłam ciężkie drzwi i znalazłam się na jakimś korytarzu. Po każdej stronie były blaszane szafki (też taką dostanę?), a na końcu znajdowały się schody prowadzące do szatni. Zbiegłam po nich w dół, dałam szatniarce kurtkę i wyszłam przed budynek szkoły, musiałam przyznać, że bez Dominiki sobie nie poradzę. Dostrzegłam ją w towarzystwie innych osób z paczki. 
-Cześć - przywitałam się z resztą osób
-Wiedziałam, że wrócisz, szkoła jest za duża, żebyś ją ogarnęła sama w pierwszym dniu. Gdzie zostawiłaś kurtkę?
-No w szatni, tam na końcu korytarza.
-Jesteś głupia - postukała się w czoło - mówiłam, że tamtędy nigdzie nie dojdziesz
-A jednak poradziłam sobie i doszłam do szatni - uśmiechnęłam się
-Tam się kurtek nie zostawia księżniczko - usłyszałam nad sobą, odwróciłam się i zobaczyłam kogo? Dawida oczywiście
-O to zostawmy ich samych - powiedziała Dominika, złapałam ją za nadgarstek
-Nie trzeba.
-Trzeba, tylko sama o tym nie wiesz - zaśmiała się - poczekaj na mnie po historii, babka od wosu zawsze nas przetrzymuje na przerwach, opowiem ci później trochę o nauczycielach i o szkolnych zdzirach, miłościach i tak dalej 
Odwróciłam się i założyłam włosy za uszy. Dawid ubrany był w czarne spodnie i czerwono-czarną koszulę w kratę. Ciarki mnie przechodziły, przecież ta koszula była taka cienka. Między nami panowała cisza, starałam się wyciszyć głosy nastolatków dookoła.
-Więc - czułam się już niezręcznie przez tą ciszę - w takim razie gdzie się zostawia kurtki?
-Chodź, pokażę ci - złapał mnie za rękę. Jego dłonie były takie ogromne, poważnie. I co dziwne, takie aksamitnie delikatne i....zimne. Szłam za nim, a on dalej trzymał moją rękę. Weszliśmy do budynku i podążaliśmy ku jakimś czarnym, blaszanym szafkom - takim jak te w tamtym korytarzu. Skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się w bardzo małym pomieszczeniu, gdzie znajdowało się na oko dziesięć szafek.
-Tutaj - uśmiechnął się i wyglądał na zadowolonego - tu masz zostawiać kurtkę. W tym miejscu też palimy, bo nie ma czujnika dymu. Pić nie polecam, bo i tak od ciebie wyczują, poza tym, masz chyba za mało lat - nienawidziłam jego uwag na temat mojego wieku
-Dzięki - powiedziałam oschle - ale ja nie mam tu swojej szafki. Aha, i bądź spokojny, nie zamierzam tutaj nic pić, ani palić.
-Zawsze możesz zostawić ją w mojej szafce. Żadne z nas nie widzi sensu w zapierdalaniu przez pół szkoły tylko po to, żeby wziąć kurtkę.
-Ale tu też jest daleko.
-Ale tu możesz zrobić więcej rzeczy - puścił mi oczko
-Ugh, jesteś głupi - szturchnęłam go w ramię - masz teraz wos prawda?
-Prawda - wyciągnął papierosa - a ty?
-Historię. Nie pal teraz, zaraz zaczyna się lekcja - na moje słowa wybuchnął śmiechem
-Chyba nie sądzisz, że wchodzę punktualnie na lekcje?
-Powinieneś, złotko - podniosłam torbę z ziemi i zadygotałam - boże, palą w tej szkole?
-Tylko zimą, jeszcze nie zaczął się sezon mrozów, więc ubieraj się cieplej - wyrzucił papierosa
-Okej, nie musisz się o mnie martwić
-Nie dbam o to - poprawił włosy - chodź na tę pieprzoną lekcję kujonie.
-Słucham? Co takiego?
-Nieważne już, idź przodem.

Dotarłam pod klasę z Dawidem człapającym za mną. Pogadałam jeszcze chwilę z Piotrkiem i Karoliną, a potem dołączyłam do mojej klasy. Było tam 11 chłopaków i 13 dziewcząt,a ja spośród wszystkich byłam najniższa i najgrubsza, jak taka parówka wśród kabanosów, boże.
Po dzwonku weszliśmy do klasy i zajęliśmy swoje miejsca. Usiadłam w trzeciej ławce od końca przy ścianie, sama. Pani profesor była w średnim wieku, miała jasne, kręcone włosy i okulary z grubymi szkiełkami na nosie. Była dosyć przy kości. Akurat tego dnia miała na sobie czarną bluzkę, szary sweterek i szarą spódnicę. Jej postać była dosyć niska, mogłabym powiedzieć, że mojego wzrostu.
-Dzień dobry klaso - miała głos aż przesłodzony - widzieliśmy się na poprzednich zajęciach, jednak dziś czeka was kolejna luźniejsza lekcja, ponieważ w waszym składzie pojawiła się nowa osoba, Julia Lewandowska! Julio, wstań proszę.
Czułam, że moje policzki oblewają się rumieńcem. Odsunęłam krzesło i wstałam. Wszystkie oczy odwróciły się w moją stronę, dziewczyny szeptały coś pomiędzy sobą, podobnie jak i chłopcy. 
-Julio, od dzisiaj będę twoją wychowawczynią. Plany uległy zmianom, ponieważ klasa Ic miała za dużo uczniów, dlatego przeniesiono cię do naszej klasy. Mam nadzieję, że szybko poznasz nowe osoby.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. 
-Chcesz siedzieć sama czy mogę się dosiąść? - usłyszałam z tyłu klasy. Jakaś dziewczyna, blondynka z zaplecionym kłosem opadającym na jej ramiona. Miała naprawdę długie włosy. Miała mocny makijaż, ale jak uczyła mnie mama "nie należy oceniać książki po okładce". A zresztą ja sama nie byłam już taką świętoszką.
-Jasne, że możesz.
-Dzięki za pozwolenie - zaśmiała się
Spakowała swoje rzeczy i przyszła do mojej ławki. Miała na sobie krótką, łososiową sukienkę i miętowe conversy. 
Pani profesor usiadła za biurkiem i zaczęła wypisywać coś na kartkach.
-Dzisiaj daję wam luz, ale to wyjątkowa sytuacja. - wzięła łyk kawy - od następnej lekcji bierzemy za solidną pracę.
Dziewczyna obok mnie spakowała książki i piórnik do plecaka po czym odwróciła się w moją stronę.
-Jestem Milla - uśmiechnęła się - jeśli nasłuchasz się różnych rzeczy o mnie typu, że jestem dziwką lub coś w tym stylu, to nie wierz w to, gorszych bajek ludzie z sopockiego liceum nie mogą sobie wymyślić.
-Um, ty już znasz moje imię - zapięłam bluzę, bo ktoś bardzo mądry otworzył okno - nie martw się, nie wierzę w stereotypy i nie oceniam ludzi na pierwszy rzut oka
-Cieszę się. Jeśli chcesz, mogę ci trochę opowiedzieć o nauczycielach
-Właściwie, miała to zrobić Dominika, ale ciebie z chęcią posłucham
Milka (tak na nią mówiłam) opowiedziała mi kilka słów o każdym z nauczycieli tak trochę w wersji humorystycznej. Podobało mi się jej poczucie humoru. Sprawiała wrażenie bardzo miłej i uprzejmej osoby. Cieszyłam się, że nie będę już całkiem sama w mojej nowej klasie.
Po lekcji poczekałam na Dominikę pod jej klasą. Przez ten korytarz przewijało się tysiące osób, co chwilę, poważnie. Traktowali mnie tak, jakby mnie tam nie było. Popychali i szturchali. Podszedł do mnie wysoki brunet, ubrany w szare dresy i czarną bluzę. Zaśmiał się patrząc na mnie z góry.
-Fajne uda świnko.
Na szczęście w tym samym momencie z sali wyszła klasa Dominiki i uniknęłam kontaktu wzrokowego z tym chłopakiem. Myślałam, że wszystko się ułożyło z tą szkołą. Jednak słowa chłopaka zabolały mnie bardzo, bardzo mocno i wróciłam do punktu wyjścia. Czułam się jak intruz w tej szkole i ciężko było mi ją nazwać "moją" szkołą. 
-Jak tam pierwsza lekcja? - zapytała Dominika kiedy się do mnie zbliżyła
-Była...luźna. Nic nie robiliśmy, a pani profesor Gałczyńska jest naprawdę miła, przedstawiła mnie klasie i ogólnie zrobiła nam luźną lekcję, ale powiedziała, że na następnych zajęciach bierzemy się ostro za pracę - zaśmiałam się - poznałam też taką dziewczynę, Millę, przysiadła się do mnie i jakoś znalazłyśmy wspólny język. Czy to prawda, że krąży wokół niej pełno stereotypów, że jest dziwką? - zapytałam
-Łooo, dziewczyno, masz jakiś słowotok - usłyszałam obok siebie. Sebastian szczerzył się od ucha do ucha 
-Lepiej mieć słowotok, niż nic nie mówić, przyznaj - wtrąciła Sara opierając się o ramię Sebastiana.
-Ugh, my tu rozmawiałyśmy, jakbyście nie widzieli - powiedziała zirytowana Dominika
-Dobra, dobra, już idziemy.
-A więc, luźna lekcja tak? To chyba tylko teraz, o mój boże, musiałaś zrobić na niej jakieś mega dobre wrażenie, poważnie, ona nigdy nie robi luźnych lekcji bez powodu.
-Serio? Masz z nią historię? - rozszerzyłam oczy
-Tak, jest jedyną nauczycielką historii w szkole, druga odeszła na emeryturę rok temu. Teraz uczy tylko Gałczyńska. Ale to dobrze - podrapała się po głowie - czasem zapomina o sprawdzeniu sprawdzianów czy kartkówek, więc potem możesz odmówić wstawienia tej oceny!
-Nieźle - zaśmiałam się

Minęło kilka lekcji i razem z Millą udałyśmy się na lunch na stołówkę. Ta szkoła strasznie przypominała mi szkołę w Stanach. Szafki, wielka szatnia, sala gimnastyczna, szwedzki stół na stołówce. Przesuwałyśmy się powoli w kolejce po jakieś jedzenie. Upatrzyłam sobie sałatkę z tuńczyka. Nałożyłam trochę na talerz i odeszłam od kolejki czekając na Millę.
-Idziesz ze mną przysiąść się do mojej paczki? - wskazałam na stolik, który przyjaciele już zajęli
-Boże, co? Nie! - widocznie była zdziwiona - to jest twoja paczka? Omójboże, poważnie? - kiwnęłam głową - Nie wierzę! To najpopularniejsza grupka osób w całej szkole, jak nie w mieście. Nigdy nie odważyłabym się do nich odezwać. A w szczególności do tego chłopaka w koszuli w kratę. To szkolny zły chłopiec.
-Jezu poważnie? Są naprawdę spoko i nigdy nie pomyślałabym o nich w taki sposób, że mogą być jacyś popularni czy coś. A ten, no, Dawid to zły chłopiec? Poważnie? - zaśmiałam się
-No, przecież mówię. Pali, pije, bierze narkotyki i w każdy weekend ląduje w łóżku z inną panienką.
Nie odpowiedziałam nic, zdawało mi się śmieszne to, co usłyszałam. Czyżbym zadawała się z jakąś popularną grupką? ŻE CO. To śmieszne.
Milla usiadła z jakimiś koleżankami, a ja dosiadłam się do mojej paczki. Postawiłam swoją tackę z sałatką na stole, uderzając przy tym o tackę Piotrka. Dawid spojrzał na mój talerz i się skrzywił przeżuwając swoje polędwiczki wołowe.
-Tuńczyk?-wskazał nożem na mój talerz
-Jak widać - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
-Myślę - zaczęła Domi - że powinniśmy dać wam więcej swobody i powinniście siedzieć tutaj razem, sami, bez nas.
-Zgadzam się - potwierdziła Sara - może coś między wami kwitnie - zaklaskała w ręce - a my tylko przeszkadzamy
-Ja-pier-do-le - wymówiłam sylabami - kiedy zrozumiecie, że nic pomiędzy nami nie ma i nie będzie?
-Nie byłbym tego taki pewien - powiedział Dawid z pewną buzią
-Oh, pieprzyć cię
-Uuuu - Sebastian zbliżył się do naszego stolika - kto kogo pieprzy?
-Julka mnie.
-Boże, jacy wy jesteście tępi - wybuchnęłam śmiechem 
Skończyliśmy nasz lunch i wróciliśmy na lekcje.
Po zajęciach udałam się do szatni po kurtkę, pamiętając, że jutro mam ją zanieść do szafki Dawida (co prawdopodobnie wywoła kolejne dziwne i bezpodstawne podejrzenia Dominiki i Sary). Muszę przyznać, że pierwszy dzień szkoły minął mi całkiem dobrze i chyba wkręciłam się w atmosferę. Już nie czułam się intruzem. Jednak słowa nieznanego mi bruneta brzmiały mi co chwilę w głowie. Serio, mimo, że cały czas mówię sobie, że jestem gruba i muszę schudnąć, nigdy nie usłyszałam tego od innych osób. A to sprawiło, że czułam się zmieszana z błotem. Jednak nie mogłam popsuć sobie tego idealnego, pierwszego dnia w szkole. Przechodząc przez korytarz złapała mnie Zuzia. Była cała czerwona i zdyszana.
-Julka, laska gdzie ty się podziewasz, szukam cię po całej szkole!
-Boże, byłam tylko po kurtkę.
-Wcale nie, tam też byłam i ciebie nie widziałam.
-Nie zostawiłam kurtki w waszym miejscu bez czujników dymu - rozszerzyła oczy
-Mniejsza, musisz zapisać się na jakieś zajęcia dodatkowe, bo inaczej nie zdasz do następnej klasy.
-Czy to jest konieczne? - zapytałam znudzonym głosem
-No tak, jeśli tego nie zrobisz to, jak powiedziałam, nie dostaniesz promocji do następnej klasy - złapała mnie za nadgarstek
-Gdzie mnie prowadzisz? - zaśmiałam się
-Pokazać ci, jakie masz zajęcia do wyboru. Musisz wybrać jakieś dwa różne, z różnych dziedzin.
-A ty na co się zapisałaś?
-Na gotowanie i sztukę, też się zapisz, będziemy chodzić razem - podrapałam się po czole i zmarszczyłam brwi
-Nie jestem tym zainteresowana - Zuzia zatrzymała się przed wielką tablicą korkową
-W takim razie wybierz coś stąd.
Zadarłam głowę do góry i wyczytałam wszystkie zajęcia dodatkowe. Było jakieś szycie, zajęcia artystyczne, gimnastyka, kółko astronomiczne, o boże, od wyboru do koloru. Jednak ja wybrałam zajęcia ze śpiewu, od zawsze uwielbiałam śpiewać. W Stanach uczęszczałam przez jakieś pół roku do chóru miejskiego, niestety problemy z gardłem zmusiły mnie do opuszczania prób, przez co zostałam wyrzucona stamtąd. Pani dała mi jeszcze jedną szansę, jednak już nie chciało mi się tam wracać. Drugim zajęciem, jakie wybrałam były zajęcia z pisania. W domu od czasu do czasu lubiłam sobie coś tam pisać na laptopie, więc w sumie, czemu nie.
Pożegnałam się z Zuzią, zarzuciłam kurtkę i ją zapięłam, po czym wyszłam przed budynek szkoły. Pogoda była okropna. Oprócz silnego wiatru i chłodnego powietrza, strugami lał się deszcz. Próbowałam się dodzwonić do mamy, żeby przyjechała po mnie. Miałam dosyć daleko do szkoły, z nie chciałam zmoknąć. Usiadłam na ławce i podkuliłam nogi. Było mi strasznie zimno, a nie miałam nawet jak wrócić. Wyciągnęłam telefon i grałam w Subway Surfers, kiedy obok mnie dosiadł się Dawid.
-Coooo tam? - zapytał
-Zajebiście, nie widać? -odpowiedziałam pytaniem z ironią w głosie
-Daj spokój, nie bądź dla mnie taka oschła i chamska. Jestem dla ciebie miły, a to zdarza się rzadko. Zapytaj swoich koleżanek z klasy. Każda jedna pcha mi się pod nogi, próbuje stać się zauważoną przeze mnie. Ale ja mam na nie wyjebane, poważnie. Nie jestem zainteresowany nimi. A skoro zainteresowałem się tobą, to powinnaś czuć się wyróżniona - uśmiechnął się
-Ty jesteś jakiś chory - schowałam telefon do kieszeni - masz strasznie wysoką samoocenę. Denerwują mnie tacy ludzie bardziej niż ktokolwiek inny. 
-Oh boże, akurat co do tej samooceny to się dużo mylisz. Mówię ci tylko prawdę.
Mruknęłam coś pod nosem, ale Dawid chyba tego nie usłyszał. Wyciągnął telefon i włączył jakąś grę. Teraz oprócz czerwono-czarnej koszuli w kratę miał jakąś szarą dresową bluzę.
-Dawid?
-Co?...
-Długo zamierzasz tutaj siedzieć obok mnie? Na tej samej ławce? Irytujesz mnie - uniósł brew
-Um, a masz czym wrócić?
-Czekam na mamę.
-Słyszałem z daleka, jak rzucasz przekleństwami, bo twoja mama nie odbierała.
-Nieładnie tak podsłuchiwać cudze rozmowy.
-Boże, to jest nieważne. Chodź, zawiozę cię.
Chciałam się trochę z nim podroczyć, ale z powodu, że było mi bardzo, bardzo zimno, darowałam sobie. Złapałam torbę i przerzuciłam przez ramię, po czym wstałam i ruszyłam za Dawidem. Chłopak złapał kaptur mojej kurtki i zarzucił mi na głowę.
-Boże, idź wolniej wielkoludzie! - krzyknęłam stawiając małe kroki za nim
Dotarliśmy na szkolny parking. Szybko wsiadłam do auta i po prostu trzęsłam się z zimna. Dawid miał jakiegoś drogiego Mercedesa, ale ja tam się nie znam. Ściągnęłam kaptur z głowy i poprawiłam włosy. 
-Co się tak stroisz? - kiedy wsiadł do samochodu, od razu poczułam jego intensywne perfumy
-Na pewno nie dla ciebie.
-A może powinnaś?
Nie odpowiedziałam już nic. Zapięłam pas i oparłam głowę o szybę. Dawid znów powtórzył swój ruch i położył swoją dłoń na moich udach. Nie oponowałam, skupiłam się na mijające budynki wokół nas. 
Dojechaliśmy po około piętnastu minutach. Dawid wjechał samochodem na podjazd. Po czym wysiadł i otworzył mi drzwi.
-Dzięki - rzuciłam
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu.
-Ej Julka, może masz ochotę wejść do mnie?
Spojrzałam na niego rozszerzając szeroko oczy.
-Jasne - boże, nie to chciałam powiedzieć.
Dawid odebrał ode mnie moją torbę i ruszył ku drzwiom wejściowym.
-A czy twoi rodzice nie będą mieć nic przeciwko?
-Nie dbam o to.

On ma na wszystko wylane...

Otworzył drzwi i wpuścił mnie przed sobą. Nie byłam pierwszy raz w jego domu, jednak wciąż robił na mnie wrażenie. Najwyraźniej nikogo w środku nie było. Dawid położył moją torbę na fotel, a sam udał się do kuchni i przyniósł dwie paczki chipsów. Rzucił jedną w moją stronę, złapałam ją, jednak nie zamierzałam zjeść.
-Zjedz to - powiedział oschłym tonem - zjadłaś dzisiaj bardzo mało na lunchu, dziewczyno, ty jesz coś w ogóle? 
-Jem - wykrzywiłam się - ale chipsów nie zamierzam jeść. Są zbyt kaloryczne. A mniej kalorii, to mniej zbędnych kilogramów.
-Co ty pieprzysz? - wsadził garść chipsów do buzi i zapił colą - widzisz, ja jem i jestem chudy
-Nie każdy ma tak dobrą przemianę materii jak ty, Dawid.
-Bla, bla, przestań. Chyba nie jesteś jedną z tym, które się głodzą, żeby schudnąć?
-Nie głodzę się, boże. Po prostu unikam niezdrowych i kalorycznych potraw, czy tam przekąsek, żeby stracić na wadze, bo jestem....gruba - przygryzłam wargę.
-Oh boże, jesteś piękna będąc taka, jak teraz.
CO ON WŁAŚNIE POWIEDZIAŁ?

Dawid skierował się na schody i wszedł na górę, a ja podreptałam za nim. Pierwszy raz byłam w jego pokoju. O dziwo, miał wysprzątany każdy kąt. Zastanawiałam się, czy to za jego sprawą, czy jego mamy?... Nieważne.
Usiadłam na jego łóżku i obserwowałam każdy jego ruch. Ściągnął bluzę i koszulę, a następnie spodnie.
-Co robisz? - zapytałam
-Ściągam ubrania - rzucił koszulę w moją stronę - nie widać?
-Ale tak przy mnie?
-Mam się ciebie wstydzić czy jak? Wiesz ile osób widziało mnie nago? Widocznie nie
-Fuu...
-Nie takie fu, jak sobie wyobrażasz - zaśmiał się - idę wziąć prysznic, poczekasz tu?
Skinęłam głową i wyciągnęłam telefon. Miałam ponad 400 wiadomości na konwersacji grupowej. Z ciekawości weszłam i sprawdziłam o czym piszą. Ale to co zobaczyłam przekroczyło wszelkie granice. Jak widać ja, Dawid i jego podwózka mnie do domu była hot tematem. Zdenerwowałam się i napisałam kilka słów. Zawsze, kiedy byłam zła, słowa wychodziły mi z ust jak na taśmie, poważnie.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i zobaczyłam Dawida. Miał na sobie jedynie biały ręcznik owinięty wokół pasa.
-Nie martw się, nie będę się tu przebierać - wyszczerzył zęby - no chyba, że chcesz.
Nie czekał nawet na moją odpowiedź (boże), wziął jakieś ubrania z szafy i wrócił do łazienki. Po chwili znów wrócił. Miał na sobie szary podkoszulek i czarne dresy. Rzucił się na łóżko i głęboko westchnął. Zrobiłam to samo. Muszę przyznać - jego łóżko to najwygodniejsze na jakim do tej pory leżałam.
-Serio uważasz, że jestem ładna? - mimowolnie zapytałam
-Jasne, że tak, czemu miałbym mówić na żarty?
-Może dlatego, żeby zrobiło mi się miło?
-Nie, nie zrobiłbym tak. Po co miałbym kogoś okłamywać. Pewnie tego o mnie nie wiesz, ale ja zawsze jestem szczery. I na trzeźwo, i po alkoholu i po innym gównie. 
-Um, okej.
Dawid podniósł się i wstał po papierosa. Wyjął jednego z paczki i zapalił. 
-Chcesz? - wyciągnął paczkę w moją stronę. Wzięłam go, po czym Dawid mi go podpalił. siedzieliśmy w jego pokoju, na jego łóżku, paląc papierosy. Chłopak postawił popielniczkę między nami.
Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, dopóki nie wypaliliśmy ich do końca. Dawid skrzyżował swoje chude, długie nogi i spojrzał mi w oczy, po czym założył mi włosy za ucho.
-Boże, jesteś taka śliczna. Ale martwi mnie jedno.
Czekał na moją odpowiedź, ale nie zamierzałam mu jej udzielić.
-Mianowicie to, że tak mało jesz. Wydaje mi się, że głodzisz się, aby zrzucić zbędne - oczywiście twoim zdaniem - kilogramy. Jesteś piękna taka, jak teraz. Nie potrzebujesz żadnej diety odchudzającej, czy coś w tym stylu, naprawdę.
-Naprawdę tak uważasz? Wiesz,nie żeby zależało mi na twojej opinii - zaśmiałam się - ale to miłe słyszeć takie słowa z usta chłopaka takiego jak ty.
-Czyli jakiego?
-No takiego wiesz - podrapałam się po głowie - który jest pożądany przez wiele dziewczyn.
-Daj spokój - wybuchnął śmiechem
-W ogóle, masz opinię szkolnego złego chłopca, wiedziałeś o tym?
-Jasne, że tak. I w żadnym wypadku nie jest to stereotyp.
-Oh.
Dawid przysunął się bliżej mnie. Złapał mnie za tył głowy, a już po chwili złączył nasze usta. Przybliżyłam się do niego i zaplotłam ręce wokół jego szyi. Pogłębiłam pocałunek, a Dawid tak jak parę dni temu, uśmiechnął mi się w usta. Wiedziałam, że podoba mu się, gdy nie odrywam się od niego. Dawid całował naprawdę dobrze. W sumie, całowałam się kiedyś tylko z Billy'm, kiedy mieszkałam jeszcze w Stanach, ale mieliśmy wtedy po 14 lat. Jednak nie zmienia to faktu, że uczucie, kiedy usta Dawida toczyły walkę z moimi, było naprawdę dobrym uczuciem.
Chłopak delikatnie ściągnął moją bluzę, a potem koszulkę. Czułam się dziwnie w samym staniku, ponieważ Dawid mógł dostrzec mój tłusty, gruby brzuch. Ale w tamtej chwili nie dbałam o to, dawno nie czułam się tak dobrze, poważnie. Oderwał swoje usta od moich, a następnie pochylił się nade mną i uśmiechnął się.
-Jesteś taka śliczna, Julka - powtórzył swoje słowa, po czym znów zaczął mnie całować.
-Dawid, kupiłam pi....O MÓJ BOŻE, CHOLERA
Dawid poderwał się, a ja zakryłam brzuch bluzą. 
-Ile razy ci kurwa powtarzałem, że masz pukać, zanim wejdziesz do mnie do pokoju?! - krzyknął
-Przepraszam! Nie wiedziałam, że jest u ciebie dziewczyna, Kupiłam pizzę i chciałam zawołać cię, żebyś przyszedł i zjadł.
-Nie mam ochoty, wybacz - zatrzasnął jej drzwi przed nosem.

Ubrałam szybko koszulkę i bluzę. Dawid chodził w kółko po pokoju z założonymi rękoma na kark. 
-Dawid...spokojnie, nic się nie stało
-Stało się! Niech się w końcu nauczy pukać do kurwy, może mam jej kartkę wywiesić?
-To jest twoja mama, nie powinieneś mówić do niej takim tonem. Gdyby nie ona, nie byłoby cię na świecie.
-I byłoby wtedy lepiej - podszedł do mnie i objął w talii, po czym "podrzucił" mnie, a ja owinęłam nogi wokół jego tułowia.
-Obiecaj mi coś. Będziesz więcej jadła. Jesteś taka chudziutka i leciutka...
-Jem dużo, naprawdę...
-Obiecaj.
-Obiecuję.
Dawid pocałował mnie raz jeszcze i pogładził po włosach. 
-Pójdę już - powiedziałam - mama się pewnie martwi.
Nie zatrzymywał mnie, został w pokoju, a ja zeszłam cicho po schodach. Podeszłam do jego mamy.
-Przepraszam za tą całą sytuację - zaczęłam nieśmiało
-Nic nie szkodzi - mimo wszystko widziałam w jej oczach smutek - to moja wina, powinnam była zapukać.

Szybko wróciłam do domu. Mamy jeszcze nie było, więc odgrzałam sobie lazanię w mikrofalówce. Obiecałam Dawidowi, że zacznę więcej jeść. Po obiedzie zrobiłam sobie maraton filmów, jednak przy którymś, nawet nie wiem którym, usnęłam. Kiedy się obudziłam za oknem było już ciemno, a filmy dawno się skończyły. Wzięłam szybko prysznic i wyszczotkowałam zęby. Wskoczyłam w piżamę i weszłam pod kołdrę. Zgasiłam lampkę i chciałam już usypiać. Kiedy ekran mojego telefonu się zaświecił. Byłam pewna, że to znów konwersacja, więc nie sprawdzałam co to za powiadomienie. Jednak po czasie zorientowałam się, że ją wyciszyłam. Sięgnęłam ręką po telefon.

Dawid: Wyjdź na balkon od swojego pokoju, proszę.

Wstałam szybko i zarzuciłam szlafrok, a na stopy wsunęłam kapcie. 
-Jestem! - krzyknęłam bezgłośnie
-Słuchaj Julka, jest taka sprawa, chcesz mieć niezapomnianą noc?
-Zależy co masz na myśli...- skrzywiłam się
-Na pewno nie to, o czym ty myślisz.
-Powiedz dokładniej, żebym wiedziała na co się piszę - zaśmiałam się
-Najprościej, a zarazem najdokładniej mówiąc - podrapał się po głowie - na taką nocną wycieczkę, ale obiecuję, że tego nie zapomnisz. Wiesz, ogólnie to jestem znudzonym nastolatkiem, więc tak czy inaczej zrobię to, co chciałem zrobić, ale jeśli daję ci taką propozycję, to chyba warto spróbować, co? - uśmiechnął się
-Daj mi chwilę.

6 komentarzy:

  1. Super że dodałaś nowy rozdział . Bardzo podoba mi się :* Jest super :* Oby tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje rozdziały są mega. Juz uwielbiam ten ff <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdział!! Uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział!! Uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy rozdział!czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria