czwartek, 27 sierpnia 2015

2. Ja po prostu chcę, żebyś była moja

- My się już trochę znamy heee? - powiedział Dawid i wypuścił dym z ust.
Zamarłam, nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Naciągnęłam rękawy bluzy na dłonie i westchnęłam.
- Nie sądzę - powiedziałam oschle.
Dawid zmierzył mnie od góry do dołu. Czułam się dziwnie wiedząc, że jego wzrok wędruje po moim całym ciele. Uniósł brew, skrzywił się, a ja modliłam się, żeby nie powiedział nic na temat mojego wyglądu.
- W sklepie - odetchnęłam z ulgą - nie uwierzę, jeśli powiesz, że mnie nie poznajesz - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby
- Um, tak możliwe.
- Dobra, lecimy gdzieś na miasto? - przerwała Dominika. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna.
- Po co? - wtrącił jeden z chłopaków, ciężko było mi zapamiętać ich imiona.
- Nie wiem, tak sobie.
- Nie chce mi się, daj spokój.

I niestety zostaliśmy na nieszczęsnym skateparku. Zapoznałam się trochę z Sarą, wydawała mi się być najnormalniejszą w tym całym towarzystwie. Miło mi się gadało też z Zuzią. Były naprawdę ogarnięte. Nie sądziłam, że tak szybko poznam tutaj nowe osoby.
Przez cały czas Dawid patrzył w moją stronę. Starałam się to ignorować, jednak jego wzrok było po prostu czuć i przez to czułam się niekomfortowo. Spojrzał się, po czym szturchnął Piotrka w ramię i powiedział mu coś na ucho. Obydwoje się uśmiechnęli, a ja czułam że zaczynam się czerwienić.
Przez resztę dnia Dawid nie spuszczał ze mnie wzroku. Kiedy wszyscy zaczynali się powoli rozchodzić, podeszłam do niego. Był ode mnie wyższy o głowę, albo i więcej. Wyrzucił papierosa i zdeptał go.
-Co tam, księżniczko? - powiedział sarkastycznie
-Nie mów tak do mnie.
-Niby dlaczego? - Dawid oburzył się
-Może dlatego, że mi się to nie podoba?
-Jasne, księżniczko, coś jeszcze?

Cham.

-Dlaczego to robisz? - zapytałam krzyżując ręce
-Robię co?
-Gapisz się na mnie przez cały czas.
-A może mi się podobasz? - uśmiechnął się
-Daruj sobie - uraziło mnie to, Przecież wiadomo, że to był jeden z jego bezczelnych i mało śmiesznych żartów. Zostawiłam go samego na skateparku i ruszyłam w stronę domu.

Zrobiło się już dosyć chłodno i ciemno. Ten dzień zleciał mi naprawdę szybko i spędziłam go w świetnym towarzystwie. No z wyjątkiem Dawida. Chłopak działał mi na nerwy jak nikt inny dotychczas.
W domu nadal nikogo nie było. Zegar wskazywał godzinę 19. Postanowiłam zadzwonić do mamy, żeby dowiedzieć się o której wróci. Jedyne co usłyszałam to "niedługo". Wbiegłam po schodach na górę i rzuciłam się na łóżko. Cały czas miałam w głowie słowa Dawida "A może mi się podobasz?"... Naprawdę chciałabym, żeby tak było. To nie tak, że chciałam się mu podobać. Ale ja po prostu nigdy nikomu się nie podobałam. Chyba.
Usłyszałam dźwięk wkładanych do zamka kluczy. Zeszłam na dół i przywitałam się z mamą. Pomogłam jej rozpakować zakupy, po czym zrobiłam dla nas obu herbatę.
-No więc, jak minął ci dzień? - zapytała mama odsuwając krzesło
-A wiesz, dobrze. Naprawdę dobrze. Poznałam grupkę świetnych osób i mam nadzieję, że będziemy się razem trzymać. Nie sądziłam, że tak szybko się tu zaklimatyzuję.
-Wiedziałam, że ta decyzja będzie najlepszą, jaką podejmiemy.
Po tych słowach mama wstała i poszła do sypialni. Wiedziałam, że była zmęczona. Zrozumiałam ją.

Cieszyłam się, że ludzie mnie polubili. Miałam tylko nadzieję, że jeśli przyjdzie co do czego to nie zostawią mnie na lodzie. Zostało mi ostatnie zmartwienie - szkoła. Jednak byłam zbyt zmęczona, żeby nad tym rozmyślać i szybko zasnęłam.

___________________________________


Przez te parę dni nic szczególnego się nie działo. Codziennie wychodziliśmy na skatepark. Przywykłam do tak licznego towarzystwa chłopców i bez problemów zaczęłam jeździć na swojej desce. Kilka razy wyskoczyliśmy na plażę. Oczywiście nic nie odbyło się bez alkoholu i papierosów. Czułam się dziwnie, bo byłam najmłodsza i nic z tych rzeczy nie spróbowałam. Frajerka, jak zwykle.
Nadszedł piątek czyli dzień, w którym miała się odbyć impreza. Prawdopodobnie organizował ją Dawid, wydawał mi się być tym przewodniczącym całej paczki.
Wstałam wcześnie rano, jednak połowę dnia spędziłam na oglądaniu serialów, na które miałam ostatnio niezłą fazę. W sumie, nic lepszego nie miałam do roboty. Mama od rana pracowała, a wszystkie dziewczyny, które znałam, odkąd wstały szykowały się na imprezę. Serio, nie mam pojęcia co one robiły przez ten czas. Mi wystarczy dosłownie godzina, żeby się ogarnąć, poważnie.

Pominęłam śniadanie, a na obiad zrobiłam sobie sałatkę. Zmierzałam w dobrym kierunku. Z dnia na dzień kilogramów ubywało, z czego bardzo się cieszyłam, mimo że do mojej wymarzonej wagi brakowało jeszcze 11 kg.
Wzięłam szybki prysznic i wyszczotkowałam zęby. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zwykle i zakręciłam włosy na prostownicy. Na ten wieczór wybrałam dżinsowe rurki i crop top. Nie miałam innego wyboru, w dłuższej bluzce byłoby mi za gorąco. Zdziwiłam samą siebie. Przecież każdy zobaczy mój brzuch... Przed wyjściem prysnęłam się perfumami i wskoczyłam w czarne vansy. Tak, wiem, często je noszę. Właściwie tylko je. Mam z dwadzieścia par hahaha.
Wyszłam przed dom i głęboko westchnęłam. Rozejrzałam się po okolicy w poszukiwaniu domu z numerem 8. Nie zajęło mi to dużo czasu, bo już po przejściu kilku kroków moją uwagę zwrócił duży dom. Kiedy usłyszałam grającą muzykę byłam już pewna, dokąd iść.
Podeszłam do drzwi, wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Długo nikt mi nie otwierał, więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Było znacznie więcej osób niż się spodziewałam. W powietrzu unosił się zapach alkoholu i papierosów. Mimo, że przyszłam prawie punktualnie większość osób była już pijana.
W salonie dostrzegłam Dominikę, która teraz paliła papierosa i popijała coś z plastikowego kubeczka. Przecisnęłam się między parą gejów, a dwoma plotkującymi dziewczynami i podeszłam do Dominiki.
-Ooo, Julka - uśmiechnęła się - siadaj - pokazała ręką na miejsce na podłodze obok siebie
-Cześć - powiedziałam i usiadłam - dużo mnie ominęło?
-Właściwie to jeszcze chyba nie przyszli wszyscy...DAWID! - wychyliła się i gestem przywołała chłopaka do siebie - zobacz kto przyszedł
Poruszyłam się niespokojnie i udałam, że sprawdzam coś w telefonie. Po jaką cholerę ona go tu zawołała? Rozumiem, że może to być jego impreza i tak dalej, ale to nie tak, że muszę spędzać z nim czas. Wcale nie chciałam tego robić. On był taki irytujący i zadufany w sobie.
-Moja księżniczka - wyraźnie był pijany. Uniosłam głowę do góry, żeby móc go zobaczyć. Miał na sobie czarne rurki, biały podkoszulek bez rękawów (dzięki czemu mogłam zobaczyć jego wytatuowane ręce) i szare (założę się, że kiedyś były białe) vansy.
-Możesz tak do mnie nie mówić, proszę? Już miał coś odpowiedzieć, ale na szczęście ktoś go zawołał. Byłam mu wdzięczna, nie wiem komu, ale naprawdę uratował mi życie.
Odwróciłam się do Dominiki i zapytałam:
-Czemu to zrobiłaś?
-Zrobiłam co? - zmarszczyła brwi
-Zawołałaś go tu. Nie przepadam za nim, mówiłam ci to.
-Daj spokój, znam go bardzo długo i wiem, że chciałby, żebyś była jego.
-Co to znaczy?
-No, myślę, że niedługo się przekonasz - przybliżyła się do mnie i wyszeptała do ucha - a nie każda dziewczyna ma tą okazję.
Wzdrygnęłam się. Cokolwiek to oznaczało, nie chciałam mieć z tym nic wspólnego. Nie odpowiedziałam już nic. Wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam w stronę kuchni. Odkąd tu przyszłam nic nie piłam. Nawet nie mam na myśli alkoholu.
Zastałam tam dwie obściskujące się pary i jakiegoś chłopaka z papierosem pomiędzy palcami. W powietrzu unosił się zapach dymu pomieszany z zapachem pizzy (której w tej kuchni serio nie brakowało). Mimo, że byłam głodna, nie wzięłam ani kawałka. Przez ostatnie dni bardzo mało jadłam i nie zamierzałam wypaść z tego rytmu. Sięgnęłam po niebieski kubeczek i nalałam soku pomarańczowego. Czułam się dziwnie nalewając go, bo butelka była prawie pełna, co znaczyło, że tylko ja go piłam. Szesnastolatka, ha. Frajerka.
Kończyłam swój sok, kiedy poczułam na sobie czyjś wzrok.
-Soczek pomarańczowy?
Odstawiłam kubeczek i spojrzałam w tył. Dawid. Błagam, każdy tylko nie on.
Starałam się go ignorować i nie odpowiedziałam nic, ale chłopak nie dawał za wygraną.
-Dlaczego mi nie odpowiadasz?
-To, że jestem na twojej imprezie nie znaczy, że muszę z tobą rozmawiać - powiedziałam przechylając głowę
-Nie musisz, ale chcesz

Jaka pewność siebie. Wcale nie chcę.

Prawda?

-Nie sądzę.
Nie odpowiedział już nic. Podszedł do mnie bliżej, a moje serce zaczęło bić szybciej. Muszę przyznać, że był zadufanym w sobie dupkiem, ale było w nim coś, co sprawiało, że mnie pociągał.
Przyparł mnie do blatu. Teraz nasze klatki piersiowe się stykały. Dawid patrzył mi prosto w oczy, jednak kiedy ja tego spróbowałam od razu się czerwieniłam. Przygryzłam wargę i opuściłam wzrok.
-Jesteś pewna? - powiedział ledwo słyszalnym tonem - otwórz usta.
-CO? - moje oczy się rozszerzyły.
-Po prostu kurwa zrób to.
Posłuchałam, a Dawid umieścił papierosa w swoich ustach. Złapał mnie za tył głowy, zbliżył swoją twarz do mojej i wpuścił dym do moich ust. Na szczęście nie jestem taka zacofana i wiedziałam na czym to "przekazywanie dymu polega". Wypuściłam dym i wow, to było naprawdę dobre.
Dawid uśmiechnął się szeroko, po czym objął mnie w talii. Nie miałam nic przeciwko, bo, cholera, ten dupek tak na mnie działał.

Co ja robię do kurwy, jestem głupia.

Ręce Dawida powędrowały pod moją krótką koszulkę. Wyrwałam się z jego objęć. Spojrzał się na mnie i wykrzywił.
-Dlaczego...?
-Nie znamy się zbyt dobrze, nawet nie przyjaźnimy, nie możemy robić - przerwałam i zaczęłam idiotycznie gestykulować - takich rzeczy.
-Takich rzeczy? - zaśmiał się - a co my TAKIEGO robimy? Przytulamy się i tyle. Każdy tu tak robi jakbyś nie zauważyła, przelotne znajomości.
Spojrzałam na niego chłodnym wzrokiem i wyszłam z kuchni. Jedyne czego chciałam, to wrócić do domu, do swojego łóżka. Jednak nie zrobiłam tego, żeby nie wyjść na idiotkę, która opuszcza imprezę po 2 godzinach. Wbiegłam po schodach i znalazłam balkon. Głęboko odetchnęłam. Zimne powietrze uderzyło w moją twarz. Na myśl o tym co się przed chwilą wydarzyło robiła mi się gęsia skórka. W objęciach Dawida czułam się naprawdę dobrze, wcale nie miałam ochoty się wyrywać. Ale przecież my się nawet nie przyjaźnimy, To, że kilka razy wyszliśmy całą paczką na plażę, czy skatepark nie znaczy, że mamy się obściskiwać. Jednak mimo wszystko, słowa "przelotne znajomości" mnie uraziły.

Cóż, nie planuję z nim przyszłości.. hahaha.
Chyba.

Oparłam się o ścianę i zakręcałam kosmyki włosów wokół palca. Nagle w drzwiach balkonowych pojawił się Dawid. Przewróciłam oczami na jego widok.
-Przepraszam - powiedział - po prostu myślałem, że jesteś inna.
-Jaka? - podeszłam bliżej niego
-Większość dziewczyn po prostu pcha mi się do łóżka - rozszerzyłam oczy - zrobią wszystko, żebym się nimi zainteresował, poważnie - zaśmiał się - lubią mnie i myślałem, że ty też..
-Nie, ja nie.. To znaczy, to nie tak, że cię nie lubię czy coś. Prawda, bywasz irytujący i zbyt pewny siebie, ale jesteś naprawdę spoko gość - szturchnęłam go w ramię.
- Dzięki? - wyciągnął papierosa z opakowania - chcesz?
-Jasne.
Oboje paliliśmy papierosy (wow, już nie jestem świętoszką?), unosił się nad nami dym. Z dołu było słychać muzykę, a kilka osób kręciło się po podjeździe.
-Widocznie teraz role się zamieniły - Dawid przerwał ciszę
-W jakim sensie?
Odwrócił się w moją stronę, spojrzał mi w oczy i wypuścił dym z ust.
-Ja po prostu chcę, żebyś była moja.




Przepraszam, ze rozdział jest taki krotki, ale chciałam go dodać jak najszybciej, żeby było co czytać. A co chwile coś mi wypadało, to wyjazd za granice, zaraz potem wyjazd do cioci, albo po prostu brak czasu... Trzeci będzie już dłuższy i będzie sie więcej działo.

komentujesz = motywujesz pamietaj o tym kochanie :)

_________________________________________________________

Musiałam dodać jeszcze raz, bo poprzedni post miał wadę i uniemożliwiało mi to zrobienie wyglądu na bloga, ale już jest na szczęście okej :)

2 komentarze:

Theme by Hanchesteria